05/10/2023
‼️
Klasowe zwierzątko - dlaczego to nigdy nie jest dobry pomysł?
Kontakt ze zwierzęciem ma świetny wpływ na rozwój dziecka! Rozbudza empatię, a branie udziału w opiece nad zwierzątkiem uczy odpowiedzialności, wpływa na wrażliwość, zainteresowanie przyrodą. Więc może by tak klasowe zwierzątko?
Pedagodzy, rodzice, uczniowie - powiedzcie głośne i wyraźne NIE jeśli w waszym otoczeniu ktoś wpadł na taki pomysł! Placówka oświatowa nie powinna być miejscem do życia dla żadnego zwierzęcia…
Zacznijmy od kwestii dobrostanu tych zwierząt. Na samym wstępie, w pewną wątpliwość można byłoby poddać używanie zwierzęcia jako narzędzia dydaktycznego. Przykra codzienność klasowych zwierzątek najczęściej zaczyna się też od za małej klatki, złego żywienia, niewłaściwych i często niebezpiecznych akcesoriów - bo tyle była w stanie pokryć zrzutka klasowa po dwie dyszki od osoby. Zwierzęta klasowe żyją w ciągłym stresie, hałasie, bez poszanowania ich potrzeb i zwyczajów. Chyba najbardziej klasycznym zwierzakiem szkolnym jest chomik. Terytorialny samotnik o nocnym trybie życia, potrzebujący ogromnej przestrzeni do swobodnego kopania nor… Łatwo sobie wyobrazić, że nie będzie czuł się dobrze słysząc krzyki, hałasy i będąc wyciąganym ze swoich kryjówek w okresie aktywności szkolnej dzieci (który jednocześnie jest dla niego okresem odpoczynku). I co z opieką weterynaryjną? Co jeśli świnka morska żyjąca w kącie klasy przyrodniczej poczuje się źle, będzie wymagała profesjonalnej opieki, której koszta liczyć można w tysiącach? Co z opieką w weekendy, ferie, wakacje? Co jeśli wtedy zwierzę znajdzie się w stanie nagłym, będzie musiało otrzymać pomoc NATYCHMIAST?
Kolejna sprawa to bezpieczeństwo dzieci. Zwierzęta mieszkające w klasach są kupowane ze sklepów zoologicznych, czyli pochodzą z pseudohodowli. W takich miejscach zdrowie zwierząt nie jest rzeczą najbardziej istotną, łatwo więc wydedukować, że razem z myszką czy szczurkiem do szkoły możemy przyprowadzić bandę pasożytów i innych patogenów. W tym także takich, którymi MOŻE zarazić się dziecko! I co z dziećmi, które są alergikami? Przebywanie w pobliżu alergenu przez prawie godzinę nawet kilka razy w tygodniu może być sporym dyskomfortem. Istnieje też - oczywiście niewielkie, ale wciąż realne - ryzyko groźnego dla życia wstrząsu anafilaktycznego, czyli ostrej reakcji alergicznej.
Co więc zamiast zwierzątka klasowego?
Wycieczka do parku! Nauczycielu, pokaż dzieciom dzikie zwierzęta żyjące w naszym otoczeniu. Powiedz jakie są ich zwyczaje, jak możemy im pomagać.
Zaproś na lekcje dogoterapeutę po uprzednim upewnieniu się, że w grupie nie ma alergików. Zwierzęta biorące udział w takich spotkaniach są odporne na stres, odpowiednio przeszkolone, zadbane, a po wszystkich akcjach wracają do kochającego domu.
Zaangażuj się w szkolny wolontariat, pomoc lokalnemu schronisku, fundacji. Naucz dzieci empatii pokazując im jak pomagać tym najbardziej potrzebującym.
A to tylko kilka inspiracji! Naprawdę, nie trzeba używać żywego stworzenia jako narzędzia… I co więcej, przyzwolenie na takie sytuacje ze strony placówek oświatowych (a wręcz chwalenie się nimi, gloryfikacja takich pomysłów!) jest zwyczajnie niezgodne z etosem pracy pedagoga.
Czy sama obecność zwierzęcia w szkole jest podstawą do odbioru interwencyjnego? Zazwyczaj nie, bo organizacje prozwierzęce przy odbiorze muszą się kierować ustawą o ochronie zwierząt (tu odsyłamy do lektury samej ustawy lub opracowań tego tematu).
Jak w większości innych kwestii dotyczących dobrostanu zwierząt - prawo daje nam zbyt małe możliwości, więc podstawą jest szerzenie świadomości wśród ludzi. Spotykacie się z propozycją kupienia klasowego zwierzątka? Sprzeciwiajcie się, ale nie na zasadzie "nie bo nie". Wyjaśniajcie rzeczowo swoje stanowisko, by jak najwięcej osób wiedziało, dlaczego to bardzo zły pomysł.