27/03/2025
Jak zwykle, Magda trafia w sedno, poczytajcie!
Pierwszy z trzech postów o metodach szkoleniowych. Ostatnio z przykrością zauważam, że coraz większą popularnością cieszą się narzędzia awersyjne, które już dawno nauka określiła jako nieetyczne, a w niektórych krajach zostały zakazane. W Polsce jednak wmawia się nam, że są nowoczesne, jedynie skuteczne i konieczne. Postanowiłam się zatem odezwać w tej sprawie.
Dlaczego nie używam awersyjnych narzędzi treningowych?
Dławik poddusza psa, kolczatka wbija kolce w bardzo delikatną i unerwioną szyję, obroża elektryczna razi prądem. Nie jest to "impuls", "korekta" i nie da się bólu wywołanego użyciem tych narzędzi uwarunkować pozytywnie. Jestem psychologiem, znam się na neurofizjologii i mechanizmach uczenia, czytałam setki badań na szczurach, psach, małpach... awersja zawsze u tych zwierząt podnosi poziom kortyzolu, zawsze starają się unikać kary nawet za cenę głodu, zawsze wywołuje to ból, a ból się nie habituuje, awersja wywołuje wyuczoną bezradność, zachowania agresywne lub lęk. Może stanąć przede mną stu trenerów opowiadających bajki, ale wiedza naukowa nie kłamie, jest obiektywna i to jej ufam.
No i teraz ktoś może powiedzieć "ok. Wiem że boli, ale to dla dobra psa, bo...przygotowuje go do życia, hartuje, jest skuteczne". Dla mnie skreślony powinien być trener, który świadomie zadaje ból. W życiu psa spotyka go milion stresorów i naszym zakichanym obowiązkiem jest psa nauczyć radzić sobie w tych sytuacjach całym wachlarzem etycznych metod i naszym wsparciem, naszą ciepłą relacją, a nie dodawaniem kolejnych nieprzyjemnych bodźców. Często trenerzy awersyjni zarzucają tym pozytywnym, że nie mieli w swej karierze trudnych przypadków - miałam ich dużo. W pracy behawiorysty najtrudniejsze są te które trafiają do mnie po doświadczeniu przemocy i po szkoleniu awersyjnym właśnie, a trafia ich mnóstwo. Nie wyobrażam sobie Maxowi, Arstonowi czy Oslo w schronisko założyć dławik i hartować ich podduszaniem. Te psy nie zasłużyły na takie traktowanie, żadne psy, nikt, nigdy. Nie ma mojej zgody dla przemocy tym bardziej wobec istot od nas zależnych.
No ale skoro działa? Awersja działa nieraz szybciej od metod pozytywnych, ale warto zastanowić się jak działa.
Czy chcę mieć u swojego boku pewnego siebie, swobodnego psa prezentującego pełnię swojego potencjału i charakteru, sygnalizujące mi, że czegoś nie chce, czy bezwzględnie posłuszne zwierzę, które niezależnie od swojego lęku i dyskomfortu wykona zadanie, by uniknąć kary? Moje psy to nie czołgi, nie roboty, ale wiecie co? Ja nie jestem czołgiem. Dlaczego skoro ja pewnych rzeczy nie lubię, nie umiem, boję się, mam wymagać od moich psów by zawsze i wszędzie robiły wszystko tak jak ja chcę? Ma to zastosowanie w armii, służbach mundurowych i tylko tam. Stosowanie wojskowego drylu na psach domowych jest niepotrzebną i wyrafinowaną formą znęcania się i nie boję się tego powiedzieć - podbijania własnego ego kosztem psa. Pies ma prawo do bycia psem. Dlatego wolę odmrażać sobie tyłek siedząc wiele godzin na schroniskowym wybiegu powoli pokazując psom skrzywdzonym, że ma w sobie siłę by zmierzyć się ze złem świata, niż dławić go z uśmiechem i hasłem "ogarnij się gnojku". W kolejnych postach napiszę o treningu pozytywnym i o tym dlaczego ludzie nadal wybierają awersję, dominację mimo, że nauka i etyka już dawno zmieszały te metody z błotem.