09/02/2025
✨Z serii prywatnych nowinek: początki budowania relacji z Tyćką były dla mnie trudne.
Myślę, że to - jak czuje się człowiek po adopcji psa jest trochę tematem tabu. Zwłaszcza, jeśli zahacza o niewygodne aspekty i odczucia z tym związane. Więc tak, przyznaję się do tego, że długo mi zajęło, aż POLUBIŁAM SWOJEGO PSA. 🐾
Zdecydowałam się na adopcje konkretnego psa, także wszystko powinno być piękne i kolorowe. A oczywiście, nie było. Po jakichś 3 załamaniach, myślach krążących wokół tego - czy to fatycznie pies dobrze do mnie dobrany. Czy udźwignę jej problemy oraz czy jej faktycznie nie oddać, bo nigdy się nie dogadamy?! Powoli zaczęłam sobie zdawać sprawę z tego, że problem nigdy nie dotyczył psa - tylko m n i e.
Nie podobało mi się to, jak się zachowuje, że odbiega od mojej wizji psa, od oczekiwań, które względem niej miałam.
Świetnie zdaję sobie sprawę z tego, że NIE POWINNO SIĘ MIEĆ OCZEKIWAŃ WOBEC DRUGIEJ ISTOTY, ale są one też naturalnym ludzkim tworem - i zawsze sobie coś wyobrażamy, że chcemy, aby tak było. 👌
Dodatkowo fakt, że spędzam codziennie czas z różnymi psami - tym bardziej otwiera przestrzeń na porównania.
A więc, miała być psem typu petarda - że jak będzie trzeba wyważyć drzwi to zrobi to bez problemu. A jest psem typu - ja się tych drzwi boję i od nich uciekam, pomóż. 🙊
Te oczekiwania nie wzięły się znikąd - tylko z mojego wewnętrznego strachu przed zmianą, zmianą życiowego kompana.
Po prostu chciałam, żeby była podobna do Kojota (poprzedniego psa). A jest jego skrajnym przeciwieństwem, czego akceptacja zajęła mi bardzo dużo czasu. Wiem, że życie w czyimś cieniu jest w dużym stopniu krzywdzące.
✨Czy ostatecznie okazało się, że jest idealnie takim psem, którego potrzebuje w obecnym etapie swojego życia? Oczywiście. W końcu najczęściej jest tak, że dostajemy nie to co chcemy, tylko to co p o t r z e b u j e m y, niezależnie od tego jakie emocje to w nas wywoła.✨