25/07/2025
Witajcie
Chcielibyśmy poruszyć sprawę kucyka z chorobą oczu, w którą niestety zostaliśmy wplątani. Nasza rola ograniczała się wyłącznie do transportu zwierzęcia do kliniki weterynaryjnej, gdzie miał zostać poddany zabiegowi okulistycznemu. Jak się później okazało, cała historia przedstawiona nam przez przedstawicielkę fundacji Help Horses/Dom Przyjaciół Zwierząt Wszelakich nie do końca jest jasna.
Zgłosiła się do nas osoba reprezentująca fundację, prosząc o pomoc w przewiezieniu kucyka, który według jej relacji miał być ofiarą brutalnego „kata”, który rzekomo wydłubał mu oczy. Twierdziła, że zwierzę zostało wykupione od handlarza, który miał powiedzieć, że poprzedni właściciel wyrządził mu krzywdę, bo kucyk sprawiał problemy.
Jednak z informacji, które do nas docierają utwierdzają nas w przekonaniu, że padliśmy ofiarą własnej naiwności i zaufania. Jesteśmy tylko ludźmi każdy może popełnić błąd, szczególnie w sytuacji, gdy w grę wchodzi los cierpiącego zwierzęcia.
Bez wahania zgodziliśmy się na pomoc, wcześniej mieliśmy sporadyczny kontakt z tymi fundacjami i nie znaliśmy żadnych niepokojących przesłanek o niej, nie wzbudzała ona w nas wątpliwości w swoich zamiarach. Po przyjeździe na miejsce stan oczu kucyka rzeczywiście budził niepokój, były ogarnięte ropą, kucyk miał gorączkę. Natychmiast skontaktowaliśmy się ze znaną nam kliniką weterynaryjną, prosząc o pomoc. Wciąż nie byliśmy świadomi, że prawdziwa historia wygląda zupełnie inaczej.
Pierwsze niepokojące sygnały otrzymaliśmy właśnie z kliniki pojawiły się informacje o nieprawidłowościach w dokumentacji i w całej sytuacji. Zażądaliśmy wyjaśnień od wspomnianej fundacji, jednak ona nadal uparcie powtarzała swoją wersję wydarzeń. Wkrótce potem zaczęły do nas docierać kolejne informacje oraz hejt na naszą Fundację, a następnie oficjalne oświadczenie poprzednich właścicieli, które zaczęło rzucać zupełnie inne światło na sprawę.
Jesteśmy głęboko rozgoryczeni, że zostaliśmy wciągnięci w tak paskudną sytuację, w której niewinni ludzie poprzedni opiekunowie kucyka padli ofiarą ohydnej nagonki. Skontaktowaliśmy się z nimi osobiście, by wyjaśnić całą sytuację.
Jako fundacja nigdy nie odmówiliśmy pomocy żadnemu zwierzęciu, żadnej organizacji oraz osobom prywatnym. Tak było i tym razem zgodziliśmy się bez wahania na transport, nawiązaliśmy kontakt z kliniką, i to była jedyna rola naszej fundacji w tej sprawie. Post, który został przez nas udostępniony, miał na celu wyłącznie pomoc zwierzęciu, nie służył żadnej formie korzyści finansowych.
Nie mamy sobie nic do zarzucenia działaliśmy w dobrej wierze, kierując się troską o los kucyka.
Na chwilę obecną otrzymaliśmy informację, że kucyk jest w Klinice Szpital Służewiec w Warszawie.