
07/05/2025
Dzisiaj 8 lat temu adoptowałam Lando. Dla wszystkich moich klientów, krótki opis moich wakacji z psem „trudnym”. W komentarzu kolejny post po paru latach.
Jestem z Lando na wakacjach... Pomimo moich najszczerszych starań nie jest idealnie.
Przejście koło domków z innymi psami kosztuje mnie dużo energii, próby zatrzymania bardzo silnego Lando przed zjedzeniem kota który mieszka pod naszym domkiem powodują że zbudowałam sobie ładne bicepsy, a podczas chodzenia po lesie zaatakowały nas dzikie lub porzucone psy... Lando ma problem z rozdzielaniem się stada i piszczy w domku kiedy jedna osoba idzie po bułki, a pierwszego dnia szczekał na wszystko i wszystkich jakby zapomniał wszystkiego czego go nauczyłam. Ba nawet nauczył się szczekać w obronie swojego domku.
Po tygodniu jest już ok, wrócił stary dobry Lando. Nowe miejsce było dla niego zbyt stresujące i jedyne co mogłam dla niego zrobić to czekać i wspierać. Próbowałam nie być dla niego dodatkowym problemem.
Udało się, kocham, wspieram, nie (s)tresuję, rozpieszczam i kupuję lody, cieszę się i chwalę. Po prostu żyje i daję żyć psu.
P.S. Moja rodzina, ta ludzka część, jest (s)tresowana i to bardzo. Choć nie wszyscy rozumieją co mają robić przynajmniej się starają. Tak więc wspólnie walczymy o odpoczynek!