Miły pies

Miły pies Katarzyna Burtkiewicz - behawiorysta, zoopsycholog Masz problem z psem? Próbowaliśmy już wszystkiego, a jednak jest coraz gorzej. Psy są moją pasją od zawsze.

A może to Twój pies ma problem z Tobą? :) Pomogę Wam nawzajem się zrozumieć, żebyście mogli zbudować relację opartą na wzajemnym zaufaniu i szacunku i żeby żyło się Wam prościej.

Życie z psem powinno być piękną przygodą dla obu stron, niestety nie zawsze tak jest. Zdarza się, że choć od początku dajemy naszemu psu niemal wszystko, jego zachowanie po jakimś czasie ulega zmianie i staje dla nas nie

logiczne, uciążliwe i trudne do zniesienia. Nie rozumiemy czemu nasz pies szczeka coraz głośniej i dużo częściej niż byśmy chcieli, dlaczego atakuje inne psy albo co sprawia, że z takim uporem ciągnie na smyczy. W końcu poddajemy się i godzimy z tym co robi, ostatecznie to pies, więc szczekać czasem musi, innych psów unikamy, a do szaleńczego szarpania na smyczy zdążyliśmy się przyzwyczaić. Bywają rzadkie momenty kiedy szczeka mniej, zna ze dwa psy, których nie chce zjeść, czasem nawet zdarzy się spacer, z którego wracamy bez wyłamanych palców... Nauczyliśmy się tak żyć i cieszyć z tych pojedynczych "sukcesów", choć nie potrafimy złożyć tego w całość i przez większość czasu czujemy złość, frustrację i bezradność. Zmęczeni jesteśmy my, zmęczony jest też pies, choć to nam akurat dużo trudniej dostrzec. Uciążliwych i irracjonalnych w naszej ocenie zachowań może być zresztą dużo więcej - nadpobudliwość, niszczenie przedmiotów, skakanie na ludzi, brudzenie w domu, gonienie pojazdów i innych zwierząt, samookaleczanie, kompulsywne jedzenie, nerwowość w stosunku do dzieci czy obcych ludzi oraz wiele innych. Zatrzymajmy się na chwilę i zastanówmy nad tym co sprawia, że nasz pies zachowuje się w sposób, którego nie rozumiemy. Spróbujmy postawić się na jego miejscu i odpowiedzieć na pytanie czy czuje się on dobrze ze wszystkim co robimy, co każemy robić jemu i całą masą rzeczy, która się dzieje w jego życiu. Prawdopodobnie nie, a prezentowane zachowania są tylko objawem problemu, z którego nie zdajemy sobie sprawy. Przyczynę tego problemu trzeba zidentyfikować i wprowadzić takie rozwiązania, aby i nam i psu żyło się lepiej. Jeśli nie potrafisz tego zrobić samodzielnie - zadzwoń i umówimy się na spotkanie. Ocenię z czym zmaga się Twój pies i powiem co i jak należy robić, żebyście oboje mogli odetchnąć, zbudować dobrą relację i cieszyć się codziennie swoją obecnością. Jestem zoopsychologiem i behawiorystą, od wielu lat uczestniczę w licznych seminariach i stale pogłębiam swoją wiedzę zarówno na praktycznych warsztatach jak i w codziennej pracy z psami. Zapraszam do kontaktu, pomogę Ci lepiej zrozumieć Twojego psa i sprawić, aby Wasze wspólne życie stało się prostsze.

- Czy ma on spacery luzem czy wszystkie na smyczy?- Jest puszczany w miejscach jak park.- Super. A jak z innymi psami?- ...
30/07/2025

- Czy ma on spacery luzem czy wszystkie na smyczy?
- Jest puszczany w miejscach jak park.
- Super. A jak z innymi psami?
- Nie no, jak się zbliża pies to go łapię i odchodzimy.
- Czyli musicie łapać go co chwilę, bo w parku jest dużo psów.
- No tak, jak jest gdzieś pies to go zapinamy i idziemy w drugą stronę.
- Czyli nie ma w ogóle kontaktów z psami? Nie ma żadnych znajomych?
- Nie, on jest agresywny, został ugryziony jak miał 4 miesiące.
- Ale teraz ma 5 lat, czy to znaczy, że od czasu tamtej sytuacji nie podchodzi nigdy do psów?
- Nie, jak widzimy psa to odchodzimy bo ja się już boję.
- No ok, ale przed chwilą podszedł do nas tamten pies i było ok, wasz pies potrzebuje kontaktów społecznych i nie ma z psami problemu.
- No bo tamten pies był duży i spokojny i z takimi on tak ma.
- Ale mijał nas teraz też mniejszy i chcieliście odejść na bok, a nic się nie stało, minęliśmy się spokojnie.
- No bo tamten był starszy, z takimi zwykle nie ma problemu.
- On ogólnie nie ma problemu, to jest kwestia waszego strachu.
- No ale my nie będziemy podchodzić do psów, bo po tej sytuacji jak był mały, on jest do psów agresywny.

Nie, ten pies nie był agresywny. Mało tego - był miły, spokojny i bardzo dobrze się komunikował z psami. Ale nie dano mu przez kilka lat szansy, żeby mógł to udowodnić. Jak wielu innym, których opiekunowie się boją. Powyższa rozmowa to przykład, w różnych wariantach słyszę ten argument bardzo często. Pies ma traumę po wydarzeniu sprzed lat. Nie, najczęściej nie ma. Zwykle to obawy, lęki i strachy opiekunów. Bo to nie jest o psie. To jest o ludziach.

W taki sposób szukać usprawiedliwień dla swoich blokad i lęków możemy w nieskończoność. Wymówki są wygodne, bo dzięki nim czegoś nie musimy robić.
Nie budujcie całego życia psa wokół jednego wydarzenia. Ruszcie dalej, bo tam może być całkiem fajnie ;-)
Jak na załączonym zdjęciu, a na nim - Placek, Nero, Porto, Tango ❤️

23/06/2025

Brzmi znajomo?

Bierzemy szczeniaczka, który ma być docelowo dużym psem. Jest słodki i taki tulaśny, pozwalamy więc mu sukcesywnie wchodzić sobie na głowę. Najczęściej w międzyczasie trafiamy na szkolenie, do behawiorysty lub na psie grupy internetowe. Przekonują nas tam, że pies nie potrzebuje kontaktów z innymi psami i uczą jak odwracać jego uwagę od wszystkiego, skupiając ją na nas. Skupiamy ją więc przez większość czasu. Przecież najważniejsze w życiu szczeniaka jest siadanie kiedy to my tego zechcemy i wpatrywanie się ciągle w nas. Są tacy co będą nam wmawiać, że pies ma mieć nas za boga i świata poza nami nie widzieć, bo tak. Logiczne. I wychowujemy sobie coraz większego, również fizycznie, bo pies ciągle rośnie, kontrolera oraz kompletnie sfrustrowanego, niemającego wpływu na nic w swoim życiu psa. Niedługo potem zaczyna wchodzić on w okres dojrzewania, nie mija wiele czasu i na widok innych psów dostaje świra, ciągnie, szczeka, rzuca się, często gryzie smycz i nas. Próbujemy tymi nieszczęsnymi smaczkami i szarpakiem dalej odwracać jego uwagę, ale przestaje to działać. Pies zaczyna też wyskakiwać do sąsiadów, ludzi na ulicy, samochodów, rowerów, biegaczy, hulajnóg, dzieci, często nie ma również mowy o wpuszczeniu gości do domu. Na myśl o spacerze robi nam się słabo, omijamy i unikamy już wszystkich, wychodząc o takich porach, żeby nikogo nie spotkać.
Idąc na spacer rozglądamy się i wypatrujemy zagrożenia z każdej strony. Pies najczęściej chodzi już na tym etapie w kagańcu, szelkach i obroży lub kolczatce, na krótkiej, sztywnej, owiniętej wielokrotnie wokół naszego nadgarstka smyczy. Kiedy do kogoś wyskakuje, nie jesteśmy w stanie go utrzymać, więc na widok każdego człowieka czy psa gdzieś w oddali spinamy się, spina się więc i pies. Na wszelki wypadek zmieniamy trasę, ściągamy smycz jeszcze krócej i tylko utwierdzamy naszego psa w przekonaniu, że ludzie i psy są zagrożeniem i problemem. Spacery stają się coraz krótsze, bo jest to jeden wielki stres, często nawet pies nie ma szansy dotrzeć do parku czy w inne zielone spokojne miejsce. Niektórzy schodzą do garażu, wsadzają psa do auta i wyjeżdżają poza osiedle, bo nie są w stanie przez nie przejść.
Nie ma możliwości, żeby tak prowadzony pies radził sobie z życiem, otoczeniem i nie rzucał się na wszystko.
On nie będzie dawał sobie rady ze zwykłymi, najprostszymi sytuacjami.
Najczęściej po jakimś czasie kończy się taka historia na psychotropach / oddaniu na stacjonarne szkolenie / szukaniu nowego domu / a kiedy już kogoś pogryzie - schronisku / lesie / uśpieniu.

A można inaczej, zwyczajnie, normalnie. Jak na załączonych filmach. Widzicie tu Aresa (czarny mix podhalana z borderem) - niespełna rocznego dzieciaka na swoim pierwszym od momentu pojawienia się problemów spacerze bez smyczy z innymi psami. Dalej mamy 4,5 letniego Carbona i 3,5 letniego Cywila - długowłose BOSy, trochę ponad rocznego krótkowłosego BOSa Teddiego i dwuletnią czarną ONkę Kimi. Łączą ich wszystkich podobne historie jak opisana powyżej. Tyle, że w pewnym momencie z opiekunami trafiliśmy na siebie, sporo musieli wysłuchać, przemyśleć i pozmieniać i teraz żyją kompletnie inaczej. I oni i ich psy. Polecam 😉

Kiedy umawialiśmy się na konsultację spodziewałam się zastać na miejscu killera. Został mi przedstawiony jako rzucający ...
26/05/2025

Kiedy umawialiśmy się na konsultację spodziewałam się zastać na miejscu killera. Został mi przedstawiony jako rzucający się na psy, ludzi, rowery, wszystkich na osiedlu i niemal całą resztę. Na konsultację dotarłam kilka minut wcześniej, więc zastałam go jeszcze pod blokiem na spacerze przed naszym spotkaniem, które zawsze zaczynam od rozmowy w domu. Spacerował w zabudowanych szelkach, obroży, kagańcu i na krótkiej flexi.

Teddy ❤️ okazał się świetnym, wesołym, otwartym i ciekawym świata dzieciakiem. Na spacerze podeszliśmy do kilku psów i było to więcej kontaktów niż miał przez ostatnie pół roku. Jak na psa, który nie ma kontaktów z psami radził sobie bardzo dobrze, był zaciekawiony ale i delikatny, czasem intensywniejszy a czasem ostrożny, ogólnie okazało się, że to nie on ma problem z psami 😉 Ludzie też nie stanowili większej trudności kiedy z nimi rozmawialiśmy a on dostał fajny spacer i nie był spętany tymi wszystkimi rzeczami, które na co dzień nosił na sobie. 

Powiedziałabym, że Teddy wpisuje się w taki ogólny standard jak większość psów osób, które się do mnie zgłaszają z problemem spacerowym.

Zwykle to tak wygląda - boimy się, że pies coś zrobi, w końcu to "tylko" pies, a jak jest większy to nasze obawy także rosną - więc na wszelki wypadek zabraniamy mu wszystkiego - kontaktów z psami, ludźmi, odchodzenia od nas na dalej niż 2 metry, swobodnych spacerów, zbierania doświadczeń, ciekawości, naturalnych reakcji. Zresztą internet pełen jest takich właśnie rad - omijać, nie pozwalać, skupiać na sobie itd. I budujemy miesiącami bądź latami w psie frustrację, więc prędzej czy później zaczyna się zachowywać adekwatnie do warunków jakie mu stworzyliśmy, co tylko utwierdza nas w przekonaniu, że jest on właśnie psem problemowym, agresywnym, "nieposłusznym" i za nic w świecie nie możemy mu pozwolić na interakcje. 

To tak do przemyślenia. Teddy dostał szansę na normalność, bo opiekunowie czuli że trzeba coś zmienić, tylko potrzebowali pokazania co i w jaki sposób. A ile psów jej nie otrzyma? Jeśli boisz się psów to nie bierz psa, bo to on będzie ponosił konsekwencje twoich lęków i obaw.

12/05/2025

Podobno psy bez treningów, zajęć, chodzące na te nasze nudne spacery są smutne, zrezygnowane i snują się jak naćpane. A my, którzy na te spacery chodzimy, jesteśmy leniwi. No trudno, mimo wszystko będziemy się snuć po tych łąkach godzinami z lenistwa, bo dobrze to robi psom i dobrze to robi nam 🙂.

Na filmie spacer grupy psów, gdzie większość się już znała i dobrze czuła w swoim towarzystwie (podhalan Simba, labek Bruno i mały czarny Koda - cała trójka z jednego domu, drugi podhalan Kokos ich kumpel, Cywil i Carbon - dwa bosy również z jednego domu oraz czarna onka Kimi). Do grupy dołączyły tego dnia dwa nowe psy: Bagira - czarna trochę w typie ttb i Largo - chartowaty biały w czarne łaty. Largo ma problem z kontrolą opiekunki, a do tego, jak to młodego chłopaka, czasem go ponosi 😉
Tutaj dowiedział się m.in. tego, że:
- nikt nie będzie za nim ganiał bez sensu,
- nikogo tu nie przestawi, bo większość psów się nie da, a jak ktoś będzie potrzebował pomocy pomożemy my,
- nikt się nie da nie wypuścić z wody 😎,
- na spacerze można się zatrzymać, położyć, odpocząć, a nie ciągle biegać bez celu,
- opiekunka może pogłaskać innego psa, kiedy ten do niej podejdzie chcąc być pogłaskany,
- nawet jeśli ktoś jest mniejszy to nie znaczy że jest słabszy i się da przestawić (malutki czarny Koda, który się nikomu nie kłania ❤️‍🔥),
- a często za mniejszym stoi ktoś większy i się można naciąć 😎 (fragment gdzie do Largo podszedł podhalan Kokos - nie mam niestety tego na filmie, ale chwilę wcześniej obok opiekunki Largo kręcił się mały Koda i Largo próbował go odganiać doskakując do niego i szczekając - na co kiedy Koda chwilę to wytrzymał, wystał i odszedł do innych spraw, do Largo podszedł Kokos "Spróbuj tego ze mną" 😁, który to wszystko spokojnie obserwował sobie z odległości i reszta jest na filmie od 01:35)
- i jakieś 15 razy jeszcze, że nikt nie będzie przed nim uciekał ani za nim biegał 😉.

Tego wszystkiego pies się nie nauczy na szkoleniu, placu, prowadzony ze smaczkiem pod nosem, na spacerze równoległym ani w grupie psów na wybiegu.
Zastanawia mnie też czemu obecnie spokój i stabilność mylone są ze smutkiem 🤷. Opinia tyleż nieprawdziwa, co krzywdząca.
Na koniec jeszcze wspomnę, że nieprawdą oczywiście jest również to, że puszczamy psy jak leci i niech się dzieje co chce, że nie stawiamy im granic, mogą robić co chcą i przekraczać granice kogoś innego oraz, że na spacerach i w życiu z nimi nie obowiązują żadne zasady i nic się od nich nie wymaga. Jest to pomysł tak absurdalny, że zdawałoby się, że nie wymaga nawet komentarza, a jednak niektórzy naprawdę tak myślą.

Dokładnie 11 lat temu w moim życiu pojawił się On ❤️. Jeśli kogoś kiedyś to interesowało, to nie był planowany 😉Wiedział...
24/02/2025

Dokładnie 11 lat temu w moim życiu pojawił się On ❤️. Jeśli kogoś kiedyś to interesowało, to nie był planowany 😉
Wiedziałam wtedy już od dłuższego czasu, że chciałabym coś w przyszłości zawodowo robić z psami, ale nie wiedziałam co, zaczęłam więc od wolontariatu w schronisku. I tam się poznaliśmy. Młodziutki, 1,5 roczny, przerażony dzieciak, zwrócony już raz z adopcji z domu, do którego nie powinien był trafić. Dzieciak ze złamanym sercem i rozwaloną psychiką, który w schroniskowych warunkach nie radził sobie kompletnie. I tak 23.02.2014 trafił do nas 🏠

Robiłam z nim na początku całą masę głupich rzeczy, bo przecież tak robią dobrzy opiekunowie, co nie? 😎 Były więc szkolenia, obidiensy, warsztaty sztuczkowe, kliker, smaczki, sztuczki i komendy w domu i na spacerach, wszystko to co jest kompletnie psu niepotrzebne. Na szczęście gdzieś pod skórą czułam, że to nie do końca to, nie pasowało mi to wszystko ale przecież wszyscy to robili, więc tak widocznie trzeba. Uczestniczyłam w całej masie przeróżnych seminariów i warsztatów, bo szukałam chyba podświadomie jakiejś innej drogi. I około 1,5 roku od adopcji, na całe szczęście, na nią trafiłam 💪
Od tego czasu żyjemy sobie spokojnie, całkiem chyba zadowoleni z tego jak jest 🐶

Jaki jest Bimber? NAJLEPSZY ❤️🤷 Jest mądry, wrażliwy, delikatny, miły. Jest też wesołkiem i jajcarzem 😃
Nie ma w nim żadnej złości, frustracji, złych emocji. Jest totalnym pacyfistą. Nie pcha się w głupie sytuacje z psami i chyba nigdy nie zrobił nic durnego w tej materii, nic od nikogo nie chce, przy psach jestem go pewna w 100%.
No jest zwyczajnie najlepszy i już 😉

Teraz trochę się nam posypało zdrowie, Bimber jest kilka dni po operacji i dochodzi powoli do siebie, więc przydadzą się nam kciuki 😊 🤞

Najlepsze prezenty świąteczne? 😎Na przykład kiedy dostajesz taką wiadomość:"Na koniec wczorajszego dnia spotkaliśmy taki...
30/12/2024

Najlepsze prezenty świąteczne? 😎

Na przykład kiedy dostajesz taką wiadomość:

"Na koniec wczorajszego dnia spotkaliśmy takiego nowego sąsiada ode mnie z klatki z jego suczką, H podszedł przywitał się z nią, potem podszedł delikatnie do chłopaka.
Koleś totalnie wmurowany i pyta „Ale to jest ten sam pies? Czy zmieniałaś czy to jest drugi taki sam? To jest ten, z którym nie mogliśmy jechać windą?😳” 🤣🤣🤣🤣 Najlepsza recenzja"
❤️

Albo takie zdjęcie po tym jak dwa tygodnie wcześniej zapoznawałaś tę dwójkę żeby zamieszkali razem.
Dango i Monte ❤️

Albo kiedy dostajesz życzenia od opiekunów Kamiry, którą możecie kojarzyć z postów na moim instagramie i która trafiła do mnie z dużym problemem w kontaktach z psami i czytasz:
"Jesteśmy na wyjeździe w nowym miejscu i Kamira bardzo dzielnie sobie radzi - dzisiaj byliśmy na długim spacerze po całym mieście, widzieliśmy sporo innych psów i Kamira (zajęta swoimi sprawami w pewnej odległości) je ignorowała, ludzi mijała bez problemu. Dodam tylko, że spacerowaliśmy we troje co zwykle powoduje większe nakręcenie Kamiry, a dzisiaj spacerowaliśmy tempem iście geriatrycznym :)" ❤️

Sporo osób myśli, że nie zalecam opiekunom nic ponadto żeby chodzili, najlepiej całymi dniami i po tym jak już oczywiście rzucą pracę, z tymi psami w jakiejś dziczy. I że to załatwi każdy problem i każdy dostaje identyczne zalecenia. To tak nie wygląda 😀 To praca nad wieloma aspektami we wspólnym życiu, bardzo często wymaga ona zmiany przede wszystkim w opiekunach, a dawanie psu tego co potrzebuje nie gryzie się wcale z wymaganiem pewnych rzeczy.

Dziś trochę koloru w tej powszechnie panującej ostatnio szaroburości 🎨🌈🖌️🖍️Na pewno nie wszyscy z Was wiedzą o Gosi, któ...
02/12/2024

Dziś trochę koloru w tej powszechnie panującej ostatnio szaroburości 🎨🌈🖌️🖍️

Na pewno nie wszyscy z Was wiedzą o Gosi, która mieszka na Podlasiu i robi wszystko, żeby pomagać psom w okolicznych wsiach. Znają ją za to w okolicy, o czym świadczy regularne podrzucanie jej pod bramę albo w pobliże domu niechcianych psów 😒

Gosia pomaga psom od wielu lat i robi to częściowo ze środków własnych, a częściowo z pieniędzy zbieranych na organizowanych na ten cel bazarkach - polecam zajrzeć na Facebooka i dołączyć do grupy ❤️ BY OGONY MERDAŁY - KUPUJĄC POMAGASZ ❤️

Od jakiegoś czasu Gosia ruszyła również z produkcją przepięknych, bajecznie kolorowych linek OMG Unleashyourdog - można je zamawiać na IG lub pisać do Gosi przez stronę Przeważnie o psie 💜💙🩵💚💛🧡❤️🐶

Linki są leciutkie, tak jak karabinki, a kolor, grubość i długość wybieracie na zamówienie. Cały dochód ze sprzedaży linek i fantów bazarkowych przeznaczany jest na pomoc psom - jedzenie, środki zabezpieczające przeciw pchłom i kleszczom, leczenie, no i najważniejsze - kastrację.

Jak na pewno wiecie, psów jest cała masa, a na wsiach traktowane są zwykle jako dodatek do podwórka i alarm, jeść mogą resztki, a leczone być nie muszą, bo to zbędny wydatek 🙄. Gosia stara się zmieniać ich rzeczywistość i pomóc choć w takim stopniu w jakim może, żeby poprawić jakość ich życia.
A jedyny problem to, jak można się domyślić, pieniądze - wszyscy tutaj dobrze wiemy ile kosztują weterynarze, karmy, środki na kleszcze etc.🙄💰💲

Zachęcam więc gorąco ❤️ do zamawiania linek i zaglądania na bazarek 🥰 Idą święta, czas prezentów 🎅, każdemu coś na pewno wpadnie tam w oko (na ostatnich zdjęciach załączam kilka fantów z trwającego obecnie bazarku - licytacje kończą się 8.12 o godzinie 21:00 🙂). No a linek, jak wie każdy psi człowiek, nigdy dość 🤭🐶

Moris ❤️ Z Morisem spotkaliśmy się po raz pierwszy w kwietniu, wczoraj widzieliśmy się po raz drugi. Problemy z kwietnia...
21/11/2024

Moris ❤️ Z Morisem spotkaliśmy się po raz pierwszy w kwietniu, wczoraj widzieliśmy się po raz drugi. Problemy z kwietnia zniknęły i Moris jest kompletnie inny niż był kiedy się poznaliśmy, natomiast od dwóch tygodni zaczął wyć pod nieobecność opiekunów. Opiekunowie już wiedzą co robić i na co zwrócić uwagę, a przy okazji wczorajszego spaceru z Morisem podczas którego ciężko było spotkać kogokolwiek z psem, naszła mnie kolejny raz smutna refleksja, że od jesieni do wiosny psy znikają z parków, osiedli. Ciężko kogoś spotkać. W brzydką pogodę spacery wielu psów ograniczają się do tych na toaletę. Wiem, że zimno, wiem że ciemno, wiem że nikomu się w taką pogodę nie chce, ale psy mają takie same potrzeby przez cały rok 😉 Pamiętajcie, że nie ma złej pogody na spacer, są tylko złe ciuchy 😉

"Chociaż zwierzęta nie mogą udzielić pozwolenia na to, jak będą traktowane, z pewnością wyrażają protest, kiedy cierpią....
14/11/2024

"Chociaż zwierzęta nie mogą udzielić pozwolenia na to, jak będą traktowane, z pewnością wyrażają protest, kiedy cierpią. Ich ból łatwo dostrzec i jest on aż nazbyt często lekceważony."
Marc Bekoff "O zakochanych psach i zazdrosnych małpach"

Dziś o potrzebach absolutnie podstawowych, fizjologicznych.

Mam wrażenie, że maty do sikania w domach u dorosłych psów stają się coraz bardziej powszechne. Nie zawsze z nich korzystają, ale mają je zostawiane tak na wszelki wypadek, żeby "wiedziały, że nie muszą trzymać" tych 10 a czasem i 12 (!) godzin, kiedy zostają same. Problem załatwiania się w domu według opiekunów takich psów nie istnieje, bo skoro pies sika tylko w wyznaczonych miejscach, to przecież wszystko jest ok. Nie wiążą oni braku zaspokojenia podstawowych potrzeb psa z jego pozostałymi problemami, a te dostrzegają też dopiero wtedy kiedy zaczynają być niewygodne dla nich samych (m.in. nadmierne szczekanie, atakowanie innych psów, ich samych, innych ludzi, wylizywanie czy wygryzanie się przez psa, niszczenie przedmiotów itd.). Kiedy pojawia się na FB post kogoś kto zastanawia się nad adopcją/kupnem psa, ale pisze, że nie ma go w domu po 12 godzin, setki osób serduszkują post i piszą, że to cudownie, poradzi sobie na pewno, bo ich psy dają tak spokojnie radę już od kilku lat a kiedyś któryś to wytrzymał nawet i 18. No i zawsze można w razie czego rozłożyć maty. Pogratulować.

Ile razy słyszeliście, że brat / ciocia / sąsiad / wujek szwagra kupił sobie psa małej rasy, pies ma kuwetę w domu i nie wychodzi na spacery? Jest mały, więc to żaden kłopot, nie musi wychodzić. Jest też taki słodki, śmieszny i ładny, ale strasznie głupi bo dużo szczeka, chociaż wszyscy mówią, że te małe tak po prostu mają. Brzmi znajomo?

Znam psy mieszkające w blokach wyprowadzane jedynie 2 razy w ciągu doby i bynajmniej nie na długie spacery. Widuję codziennie psy załatwiające się w locie, ciągnięte na smyczy przez wiecznie śpieszących się właścicieli - często są to malutkie psy, które na krótkich łapkach nie nadążają za wpatrzonym w ekran telefonu albo prowadzącym właśnie ważną rozmowę, szybko idącym człowiekiem. Większe zresztą też często nie nadążają, bo ludzie się ciągle spieszą i zapominają że spacer to nie tylko toaleta i do domu, że pies potrzebuje też czasu na węszenie, eksplorację i po prostu zwyczajnie czasu spędzanego poza domem.
Dla wielu psów długi spacer to ten, który trwa 20 minut.

Załatwianie potrzeb fizjologicznych jest podstawową, nieelastyczną potrzebą i uniemożliwienie psu realizowania jej w naturalny sposób i odpowiednio często jest, mówiąc wprost, znęcaniem się.

Pamiętajmy, że pomiędzy "on daje radę" a "on nie ma wyjścia" jest ogromna różnica.

Kiedy następnym razem będziecie po powrocie z pracy chcieli sobie jeszcze odpocząć z godzinkę przed wyjściem na spacer z psem, który czeka na załatwienie potrzeb już od tych 8-9-10 a czasem i więcej godzin, policzcie sobie ile razy tego dnia sami byliście w toalecie i jak często tam chodzicie.
Jeśli wychodzicie z psem rano, a potem wracacie z nim jeszcze na godzinę/dwie/trzy do domu, bo do pracy wychodzicie później, to przed samym wyjściem do niej, weźcie jeszcze psa na chwilę na dwór, żeby się załatwił i żeby maksymalnie zmniejszyć czas podczas którego będzie musiał wstrzymywać potrzeby fizjologiczne. To naprawdę jest proste, postawcie się na miejscu tego psa i zastanówcie ile sami byście wytrzymali.

Jeśli bierzemy za kogoś odpowiedzialność, to bądźmy odpowiedzialni. Nie tylko wtedy kiedy nam wygodnie ale zawsze. Jeśli ktoś się znalazł w sytuacji, że pies musi długo siedzieć sam, a zmiany w życiu się zdarzyć mogą każdemu, zawsze może skorzystać z pomocy rodziny, znajomych, sąsiada, czy petsittera. A jeśli nie mamy kompletnie czasu czy możliwości, to nie bierzmy pod opiekę psa.

08/10/2024

Tak niewiele wystarczy zmienić, a tak dużej to wymaga rewolucji w głowie 🤯

Chciałam na początku zaznaczyć, że dzisiejszy film nie jest tylko o Vigo, jest o problemach z jakimi mierzą się duże psy tylko dlatego, że właśnie duże urosły lub są określonej rasy (mniejsze psy też, ale post jest przede wszystkim o tych większych). Vigo jest tu jedynie przykładem konkretnego typu psa, problemów i pracy.

Vigo to dwuletni podhalan, od niedawna mieszka pod samym lasem i wydawałoby się że to idealne warunki do życia i spacerów, gdyby jego spacery nie wyglądały dotąd tak jak na pierwszej scenie filmu.
Jeśli założycie psu kolczatkę, kaganiec i będziecie prowadzić krótko na owiniętej wokół nadgarstka linie, którą na widok każdej pojawiającej się osoby "na wszelki wypadek" będziecie jeszcze skracać i podciągać psa do góry, nie spodziewajcie się, że ludzie będą się temu psu kojarzyli dobrze i dobrze będzie na nich reagował. Jeśli do tego sami się boicie, będzie to tylko potęgowało problem. Vigo nie jest psem agresywnym, nie chce też nikogo zjeść. Jest tu spętany, nie ma wyboru i boi się, więc zachowuje się adekwatnie do tego jak zachowuje się opiekunka i sytuacji w jakiej się znalazł.

Jak widać w dalszej części filmu, Vigo jest miłym, wesołym, młodym psem, któremu wystarczy dać szansę, wygodną obrożę, luz, możliwość kontaktów z psami oraz doznawania świata po swojemu. Jest też psem, który nie wie do końca co mu wolno i czego się od niego oczekuje, bo wszelkie przejawy wyrażenia swojego zdania były wcześniej niezrozumiane i tłumione, więc kiedy nie chciałam od niego kompletnie nic, bardzo był tym zaskoczony.

Psów jak Vigo jest cała masa. Zwykle kiedy słodki szczeniaczek dorasta i dobija tych 40 / 50 / 60 kg i staje się silny, sielanka się kończy. A jak jeszcze do tego pokaże, że jakieś traktowanie czy cokolwiek mu się nie podoba, przykleja mu się łatkę agresora i zostaje skazany na spacery w kolczatce / na dławiku / elektryku, w kagańcu i na krótkiej smyczy z zakazem kontaktów z psami i ludźmi.

Przyjeżdżają do mnie na spacery osoby, które boją się wyjść z samochodu ze swoim własnym psem i dojść z nim do parku, bo wiedzą, że go nie utrzymają jak zacznie wyskakiwać do ludzi, psów i samochodów. Proszą więc żebym to ja przejęła psa już pod samochodem. Najsmutniejsze jest to, że większość tych psów są to psy, które opiekunowie mają od szczeniaczka. Wychowanie ich kiedy zaczęły dorastać i stały się silne, opiekunów zwyczajnie przerosło, do tego często też po drodze dostawali oni zalecenia, po których problemy się tylko nasilały.

Nie decydujcie się na duże psy jeżeli nie macie na nie warunków i nie potraficie ich utrzymać bez narzędzi awersyjnych, nie decydujcie się też na żadne psy jeśli po prostu boicie się psów, ich komunikacji i zapewnienia im swobodnych spacerów.
I kolejny raz podkreślę, że nie chodzi o puszczenie wszędzie wszystkich psów ze smyczy. Trzeba to robić w odpowiednim miejscu, momencie i w odpowiedni sposób. Można się spotkać w sieci z opiniami że "laska z Miłego psa każe puszczać wszędzie wszystkie psy ze smyczy". Nie wierzcie w takie bzdury, choć brzmi to może i zabawnie ;-)

Można oddychać na spacerach i mieć z nich przyjemność. Można psa wychować na szczęśliwego, miłego i bezpiecznego. Można inaczej 😉

Dzisiaj udostępniam post Marty. O dotyku, nadużywaniu go i tego konsekwencjach.P.S. Polecam też uwadze wcześniejsze wpis...
16/09/2024

Dzisiaj udostępniam post Marty. O dotyku, nadużywaniu go i tego konsekwencjach.

P.S. Polecam też uwadze wcześniejsze wpisy Marty, myślę, że wiele osób skłonią do refleksji nad miejscem psów w ich życiu, pozwolą na chwilę się zatrzymać i przyjrzeć na nowo ich relacji.

https://www.facebook.com/share/p/1JG43T7Qfo/

29/02/2024

Kimchi. Owczarek niemiecki. Pies po trzech behawiorystach, jestem czwartym. Nic to w sumie niezwykłego, bo zwykle nie jestem pierwszym, tylko którymś z kolei po tym jak poprzednie metody się nie sprawdziły.
Tutaj zalecone najpierw były oczywiście smaczki w każdej sytuacji, bo przecież jedzenie poza opiekunem ma być dla psa w życiu najważniejsze, następnie trening no bo to w końcu owczarek, więc wiadomo - szkolić, trenować, inaczej się nie da, a na sam koniec zaproponowano leki. Czyli standard, który doprowadza obecnie do tak wielu psich tragedii - odwracanie uwagi, przekierowywanie na szarpak, omijanie, komendy, skupianie psa tylko na człowieku. Trwało to wszystko cztery miesiące. Ktoś powie że tylko - ja powiem że aż. Aż cztery miesiące zmarnowanego czasu i życia Kimi i opiekunki. Nikt z tych specjalistów nie wpadł na to, że pies ma najzwyczajniej w świecie niezaspokojone potrzeby, jest wrzucany w niezrozumiałe, trudne, frustrujące i kompletnie nieprzydatne mu sytuacje, wymaga się od niego niepotrzebnych rzeczy nie zapewniając z kolei tego co niezbędne, co jest PODSTAWĄ. Kimi nie dostała szansy na kontakty z psami i uczenie się od nich, nie otrzymała zrozumienia, opiekunce kazano skupiać się na zachowaniu, unikaniu normalnych sytuacji, treningu, posłuszeństwie itd. Kimi ma obecnie 11 miesięcy, więc to wszystko działo się kiedy była dzieciakiem.

Wczoraj przeczytałam w jednym z komentarzy na psiej grupie bardzo trafne moim zdaniem i pasujące do tych wszystkich popularnych teraz zaleceń stwierdzenie - pies jest obecnie dla ludzi najczęściej projektem do zrealizowania.

Jaki był efekt takiego podejścia w tym przypadku? Kimi kompletnie sobie nie radziła z frustracją i zwykłymi codziennymi sytuacjami. Nakręcało ją dosłownie wszystko, nie spała, wciąż była pobudzona, w domu aktywował ją najmniejszy ruch i wyskakiwała z zębami. Opiekunka była cała pogryziona, posłania wybuchały jedno po drugim, na noc musiała być zamykana w klatce, bo każdy ruch opiekunki aktywował ją do gryzienia, no a spacery były koszmarem, bo Kimi odpalała się na wszystko - psy, ludzi czy to idących czy biegnących czy jadących na czymś, samochody. Większość spaceru spędzały z opiekunką w krzakach i to nie w przenośni a dosłownie, gdyż takie dostały zalecenie i kazano im niemal wszystkiego unikać. Błędne koło i czyste szaleństwo.
Wykończony był pies, wykończona była opiekunka. Ile można żyć w ten sposób i jak tu czerpać radość ze wspólnego życia kiedy każda prozaiczna czynność staje się problemem?

Z Kimi widziałyśmy się wczoraj po raz czwarty w ciągu ostatnich trzech tygodni. To jej drugi spacer bez smyczy z innymi psami.
Oczywiście, że bywa intensywna, że próbuje psy od czasu do czasu poprzestawiać, nie miała dotąd normalnych społecznych kontaktów i nie mogła zebrać doświadczeń, jest też młodziutka. Ale jednocześnie jest jak na psa w tym wieku dość w tym wszystkim delikatna, jest miła, radosna, odważna i ciekawska. Bacznie obserwuje inne psy i często w śmieszny sposób papuguje to co akurat robią, a obserwowanie jak kombinuje i jaki ma z tego fun jest wspaniałe. Jest też bardzo bystra i prowadzona nieodpowiednio jak dotychczas skończyłaby zapewne w niedługim czasie bardzo kiepsko. Pies, którego pobudza wszystko, reagujący na każde spojrzenie, słowo, ruch czy gest, no mokry sen szkoleniowca. Tylko jak żyć w ciągłym stresie i napięciu? Zaczęło się to odbijać też na jej zdrowiu fizycznym.

Kimi mogła być kolejnym psem, który poprowadzony dalej tak jak dotychczas skończyłby w treningu, być może na psychotropach, a na pewno jako automat na smaczki, wyłączony, wpatrzony w człowieka i nie reagujący na świat. Jednak nie będzie 💪 Opiekunka Kimchi już po naszej pierwszej rozmowie telefonicznej wprowadziła zalecone przeze mnie zmiany ❤️. A jakiś czas później na pierwszej konsultacji, kiedy Kimi mijała ze mną dość spokojnie jak na nią w tamtym okresie ludzi, samochody, miała też szansę podejść lub, kiedy chciała i sama decydowała o tym, odejść od psów, Ania utwierdziła się tylko w przekonaniu, że to co miała zalecone dotychczas było kompletnie bez sensu i nie dość że nie pomagało, to dodatkowo powodowało coraz większe problemy. I tak się zaczęła nasza przygoda ;-)

Teraz Kimchi zamiast wychodzić na spacer żeby chować się po krzakach, była już w parku, chodzi na swobodne spacery z psami, uczy się mijać w różnych warunkach psy i ludzi na smyczy, a Ania zaczęła oddychać i przestała uciekać na widok psa czy człowieka na horyzoncie. I nie musi natykając się na grupę przedszkolaków czy panią z wózkiem odwracać jej uwagi smaczkiem, skakać niczym komandos do rowu ani przekierowywać ekscytacji na szarpak, bo jest to zwyczajnie niepotrzebne. Wie już co ma zrobić, żeby przejść spokojnie.

Można wychować psa, który nie będzie wyrywał nam rąk na widok człowieka, psa, samochodu czy czegokolwiek innego. Można wychować psa, który nie będzie podczas jazdy samochodem drąc się bez opamiętania próbował wyjść razem z szybą na widok psa czy mijanych aut. Można wychować psa, żeby bez smyczy spokojnie mijał ludzi i miło witał się z psami.
Można wychować psa na bezpiecznego dla otoczenia i potrafiącego się kulturalnie zachować. Nawet kiedy jest owczarkiem 🙈.
Psu również można, a wręcz należy, stawiać granice. Można to wszystko zrobić, tylko do tego trzeba lubić psy i się ich nie bać, a mam wrażenie, że obecnie mnóstwo specjalistów (nie polecam szukania pomocy zwracając uwagę na jak najniższą cenę) nie dość, że traktuje psy jakby były dużo głupsze od nas, to panicznie boi się psiej komunikacji i psich reakcji. Każdemu niemal psu od jakiegoś czasu diagnozowana jest agresja lękowa, a każdy psi ruch odczytywany jest jako chęć odstraszenia i zdystansowania innego psa. I jak się to wmówi opiekunom, to potem żyją oni w przekonaniu, że na wszelki wypadek najlepiej unikać całego świata oraz że robią to dla dobra psa. I nie można ich za to winić, w końcu zaufali komuś kto miał im pomóc.

To oczywiście nie koniec, bo przed Kimi i Anią jeszcze dalsza praca, co nieco trzeba doszlifować ;-) ale to praca wyglądająca już zupełnie inaczej, dużo spokojniej i mam nadzieję, że koniec końców jednak przyjemniejsza ;-)

Film bez dźwięku, bo dużo tam rozmów, a po cichu lepiej się będzie można skupić na tym co widać ;-)

Adres

Warsaw

Ostrzeżenia

Bądź na bieżąco i daj nam wysłać e-mail, gdy Miły pies umieści wiadomości i promocje. Twój adres e-mail nie zostanie wykorzystany do żadnego innego celu i możesz zrezygnować z subskrypcji w dowolnym momencie.

Skontaktuj Się Z Firmę

Wyślij wiadomość do Miły pies:

Udostępnij