
27/06/2025
NAZYWAŁEM SIĘ Pikuś. UMARŁEM SZCZĘŚLIWY… ALE Z PĘKNIĘTYM SERCEM 💔
Dziś umarłem.
Proszę, poświęć mi 5 minut… przeczytaj moją historię. Żeby moje życie nie poszło w zapomnienie.
Miałem 3 miesiące, kiedy trafiłem do schroniska w centrum Polski. Dali mi na imię Pikuś. Dziwne imię dla psa, ale przynajmniej jakieś.
Schronisko było jak wiele innych – przepełnione, głośne, za mało rąk do pomocy, za dużo cierpienia…
I tak mijał dzień za dniem.
Czekałem.
Czekałem 13 długich lat.
Dzieliłem klatkę z innymi psami – czasem złośliwymi, czasem agresywnymi. Byłem pogryziony, głodny, przemęczony. Przeżyłem tylko cudem.
Aż pewnego dnia pojawił się mój anioł.
Miała na imię Kasia.
Zobaczyła mnie. Tak naprawdę ZOBACZYŁA.
Wyciągnęła z tego koszmaru. Dała mi szansę na coś, czego nigdy nie znałem – dom.
Zabrała mnie do Ewy i Magdy – kobiet o wielkich sercach.
Otoczyły mnie czułością, leczyły moje rany, karmiły miłością.
Byłem stary, kości wystawały mi spod skóry, ledwo chodziłem przez zwyrodnienia.
Ale one przygotowały mi miękkie posłanie… tuż przy kominku.
Dwa dni nie ruszałem się z miejsca. Leżałem, chłonąc ciepło.
To był mój raj.
Wszyscy myśleli, że długo nie pożyję.
A ja żyłem jeszcze niemal 3 lata.
Trzy lata wypełnione opieką, ciepłymi posiłkami, czułym głaskaniem, spokojem.
Trzy lata, które zagłuszyły trzynaście lat bólu.
Dziś umarłem. Ale umarłem szczęśliwy.
Bo ktoś we mnie uwierzył.
Bo ktoś się zatrzymał i powiedział: „Zasługujesz”.
I nie mogę przestać myśleć…
Gdyby nie Kasia – nie zostałoby po mnie nic.
Żadnego zdjęcia. Żadnego wspomnienia.
Nikt nie opłakiwałby mojej śmierci.
A tak wygląda codzienność tysięcy psów w schroniskach.
Niewidzialnych. Zapomnianych. Skazanych na samotność.
Zanim kupisz psa z hodowli – pomyśl o mnie.
Zanim zapragniesz szczeniaka – pomyśl o nas.
Czasem jeden dzień prawdziwego szczęścia może uleczyć całe życie bólu.
Jeśli możesz…
Daj staremu psu kawałek miłości.
Daj mu coś, czego nigdy nie miał – dom i czułość.
Dla Pikusia.
Dla wszystkich zapomnianych psów.
NAZYWAŁEM SIĘ Pikuś. UMARŁEM SZCZĘŚLIWY… ALE Z PĘKNIĘTYM SERCEM 💔
Dziś umarłem.
Proszę, poświęć mi 5 minut… przeczytaj moją historię. Żeby moje życie nie poszło w zapomnienie.
Miałem 3 miesiące, kiedy trafiłem do schroniska w centrum Polski. Dali mi na imię Pikuś. Dziwne imię dla psa, ale przynajmniej jakieś.
Schronisko było jak wiele innych – przepełnione, głośne, za mało rąk do pomocy, za dużo cierpienia…
I tak mijał dzień za dniem.
Czekałem.
Czekałem 13 długich lat.
Dzieliłem klatkę z innymi psami – czasem złośliwymi, czasem agresywnymi. Byłem pogryziony, głodny, przemęczony. Przeżyłem tylko cudem.
Aż pewnego dnia pojawił się mój anioł.
Miała na imię Kasia.
Zobaczyła mnie. Tak naprawdę ZOBACZYŁA.
Wyciągnęła z tego koszmaru. Dała mi szansę na coś, czego nigdy nie znałem – dom.
Zabrała mnie do Ewy i Magdy – kobiet o wielkich sercach.
Otoczyły mnie czułością, leczyły moje rany, karmiły miłością.
Byłem stary, kości wystawały mi spod skóry, ledwo chodziłem przez zwyrodnienia.
Ale one przygotowały mi miękkie posłanie… tuż przy kominku.
Dwa dni nie ruszałem się z miejsca. Leżałem, chłonąc ciepło.
To był mój raj.
Wszyscy myśleli, że długo nie pożyję.
A ja żyłem jeszcze niemal 3 lata.
Trzy lata wypełnione opieką, ciepłymi posiłkami, czułym głaskaniem, spokojem.
Trzy lata, które zagłuszyły trzynaście lat bólu.
Dziś umarłem. Ale umarłem szczęśliwy.
Bo ktoś we mnie uwierzył.
Bo ktoś się zatrzymał i powiedział: „Zasługujesz”.
I nie mogę przestać myśleć…
Gdyby nie Kasia – nie zostałoby po mnie nic.
Żadnego zdjęcia. Żadnego wspomnienia.
Nikt nie opłakiwałby mojej śmierci.
A tak wygląda codzienność tysięcy psów w schroniskach.
Niewidzialnych. Zapomnianych. Skazanych na samotność.
Zanim kupisz psa z hodowli – pomyśl o mnie.
Zanim zapragniesz szczeniaka – pomyśl o nas.
Czasem jeden dzień prawdziwego szczęścia może uleczyć całe życie bólu.
Jeśli możesz…
Daj staremu psu kawałek miłości.
Daj mu coś, czego nigdy nie miał – dom i czułość.
Dla Pikusia.
Dla wszystkich zapomnianych psów.