03/06/2025
Dlatego spotkacie u nas takie konie. Te chore, te stare, te niechciane i takie, które straciły ukochaną osobę.
Dlatego często proszę, abyście nie głaskali i nie częstowali marchewkami tylko tych, na których jeździcie. Dlatego proszę Was abyście dali marchewkę Barbie albo poszli na spacer z Pandą. Dlatego czasami po prostu proszę Was o wyczyszczenie jakiegoś konia i poświęcenie mu uwagi. Nawet jak jest stary. Nawet jak jest chory. Nawet jak nie pracuje.
Takie wartości chcemy przekazywać.
Bo siedzenie na końskim grzbiecie jest zaszczytem, a nie koniecznością. Bo życie konia nie kończy się w momencie, kiedy staje się on nieprzydatny do pracy. U nas życie trwa dalej i chcemy, aby było jak najlepsze, jak najpełniejsze i jak najmocniej wypełnione miłością.
Boli mnie zawsze, gdy widzę, jak ludzie porzucają swoje konie. Jak stają się im obojętne, niewygodne, niewidzialne. Jak koń, który przez całe życie służył człowiekowi – niósł go, ufał mu, starał się z całych sił – zostaje po prostu odstawiony. Bo już nie pracuje, bo choruje, bo nie skacze tak jak kiedyś.
I po raz kolejny spotkałam się z tą samą znieczulicą.
Z takim zimnym, pustym spojrzeniem właściciela na konia, który oddał mu wszystko.
Jakby był tylko narzędziem, które się zużyło.
Jakby jego serce przestało mieć znaczenie w chwili, gdy przestał być „przydatny”.
Ale koń czuje.
Czuje, kiedy zostaje sam.
Czuje, kiedy nikt już nie patrzy mu w oczy z czułością.
Kiedy cisza w boksie staje się zbyt głośna, a dotyk człowieka znika, tak nagle i bezpowrotnie.
Ten temat rozrywa mnie dzisiaj na kawałki.
Bo wczoraj pożegnałam końskiego przyjaciela.
Nie mojego — przynajmniej nie według papierów. Ale przez ostatnie lata starałam się dać mu namiastkę miłości człowieka. Spokój. Bezpieczne miejsce. Ciepło dłoni.
I choć serce mi pęka, wiem jedno: odszedł kochany. Nie w zimnie samotności. Nie zapomniany. Patrzyłam mu w oczy do samego końca. Trzymałam za łopatkę, szeptałam, że jest dobry. Że był ważny. Że dziękuję mu za to, kim był.
Gdybym tylko mogła, przytuliłabym wszystkie stare konie tego świata.
Wszystkie, które zostały porzucone, zdradzone, zapomniane.
Ukochałabym je za tych, którzy nie potrafili.
Za tych, którzy się odwrócili.
Bo prawdziwa miłość do koni nie kończy się wtedy, gdy koń przestaje dawać.
Ona się wtedy dopiero zaczyna.
Dla Ciebie, mój dzielny przyjacielu.
Dziękuję, że pozwoliłeś mi być obok. Do końca. 🖤