26/11/2024
Tekst warty przeczytania 😃
Ekspert od wszystkiego 🤔
czyli dlaczego problemy z psami nie mają rozwiązania?
(ale Ty nadal płacisz) 🙃🫣🤫
Bycie właścicielem psa to w dzisiejszych czasach prawdziwy test na odporność psychiczną. Z każdej strony bombardują cię eksperci z gotowymi receptami na sukces, które rzekomo działają zawsze i wszędzie. Ale gdy nie przynoszą efektów, to – niespodzianka! – twoja wina. Bo nie zrobiłeś wystarczająco dużo, za mało się starałeś, albo, co gorsza, jesteś oprawcą, który śmie wymagać od swojego psa czegokolwiek.
"To twoja wina, że pies nie robi postępów!"
Słyszałam to tyle razy, że mogłabym napisać o tym książkę. Problem z psem? Na pewno wina właściciela. Za mało ćwiczysz, za mało czasu poświęcasz, nie masz wystarczająco cierpliwości. A jeśli nie działa, to widocznie nie przestrzegasz zaleceń "eksperta". Twój pies zachowuje się jak rozszalały wicher? Nic dziwnego – to przecież twoje zaniedbania.
Niektórzy specjaliści zbudowali na tej narracji prawdziwe imperia. Bo przecież nie chodzi o to, żeby problem rozwiązać – chodzi o to, żeby cię trzymać na haczyku. Sprzedają kolejne konsultacje, webinary, e-booki, a ty wciąż tkwisz w miejscu. Bo przecież jeśli problem by się skończył, przestaliby zarabiać.
"Szkolenie? To przemoc! Sporty kynologiczne? Jak śmiesz!"
Jednak to, co mnie najbardziej bawi, to rosnąca liczba "ekspertów", którzy przekonują, że szkolenie to zło wcielone, a twój pies powinien być wolnym, niczym nieskrępowanym duchem. Jakiekolwiek oczekiwania wobec psa – chodzenie na smyczy, przywołanie, czy nawet spokojne zostawanie w domu – to podobno tłamszenie jego natury.
A jeśli ośmielisz się uprawiać z psem sporty kynologiczne? Cóż, według niektórych to jawna opresja. Twój pies może kochać te zajęcia i czekać na nie z ekscytacją, ale usłyszysz, że to tylko efekt twojej manipulacji. Bo pies, który biega agility albo trenuje posłuszeństwo, na pewno został "złamany przez system".
Bombardowanie sprzecznymi komunikatami
Właściciele psów żyją w świecie pełnym skrajnych przekazów. Na jednym biegunie słyszą, że wszystko można wypracować wyłącznie pozytywnie – bez żadnych ograniczeń i zasad. Na drugim – że bez precyzyjnych metod i konkretnego planu nie mają szans. A pośrodku tego wszystkiego stoi zdezorientowany właściciel, który po prostu chce pomóc swojemu psu.
Niektórzy eksperci zastraszają właścicieli, przekonując ich, że każdy błąd to trauma dla psa. Inni z kolei bombardują ich kolejnymi poradami, które są sprzeczne z tym, co usłyszeli poprzednio. W efekcie właściciele tracą zaufanie do specjalistów i zaczynają wątpić we własne możliwości.
"Oprawca psa czy zagubiony właściciel?"
Najbardziej boli mnie, gdy właścicieli obarcza się piętnem "oprawcy" za to, że próbują czegoś nauczyć swojego psa albo naprawić problem. W narracji niektórych specjalistów pies powinien być wolny, niezależny, a każdy, kto ośmiela się wprowadzać zasady, to tyran.
A mimo to właściciele, nawet po złych doświadczeniach, wciąż szukają pomocy. I wiecie co? To dla mnie dowód na to, że naprawdę chcą dobrze dla swojego psa. Fakt, że ktoś, kto został zasypany krytyką, dalej próbuje i szuka rozwiązań, mówi więcej o jego zaangażowaniu, niż wszystkie internetowe komentarze samozwańczych ekspertów.
Wypalenie właścicieli i pierwsze kroki do odbudowy
Jednak nie ma co ukrywać – wielu właścicieli po takich przygodach jest wypalonych emocjonalnie. Trudno im zaufać kolejnemu specjaliście, a czasem po prostu brakuje im siły na kolejną próbę. I to nie jest dziwne. Jeśli ktoś wielokrotnie słyszy, że to jego wina, że jego pies nie robi postępów, w końcu zaczyna wierzyć, że jest beznadziejny.
Dlatego w swojej pracy zawsze zaczynam od odbudowania zaufania. Rozmawiam z właścicielem o jego obawach i pokazuję mu małe sukcesy, które często są niezauważane. Wskazuję zmiany na lepsze, nawet jeśli są drobne – bo te drobne kroki budują motywację do dalszej pracy. Właściciel, który odzyskuje wiarę w siebie, jest w stanie pomóc swojemu psu o wiele skuteczniej.
Jeśli naprawdę zależy nam na dobru psów, musimy przestać traktować ich właścicieli jak wrogów. Problemem nie jest to, że właściciele się "nie przykładają", lecz to, że są zastraszani, bombardowani sprzecznymi teoriami i osądzani na każdym kroku. Moim celem jest pokazanie właścicielom, że mogą być dla swoich psów przewodnikami – nie oprawcami, nie tłem, ale prawdziwymi partnerami, którzy pomogą im odnaleźć harmonię w codziennym życiu.