16/02/2025
Każdy, kto kiedykolwiek był w moim życiu, nawet na chwilę, wiedział, że mam dwa najczulsze punkty – dwa jedyne, które mogą mnie naprawdę złamać. Dwie istoty, które kochałam i kocham ponad wszystko, i które kochają mnie – miłością czystą jak łza niemowlęcia.
Te dwie istoty to mój syn Nikodem i moja Dasza.
Ktoś może pomyśleć: „Wariatka – jak można porównywać dziecko do psa?”, ale dla mnie Dasza przez 11 lat była jak córka. Była moim dzieckiem, częścią mojego świata – i wiem, że nie każdy to zrozumie. Nie każdy potrafi pojąć moją wrażliwość i miłość do zwierząt.
Daszę poznałam w schronisku Św. Franciszka. Miała wtedy na imię Whisky i była jednym z najmniejszych szczeniaków – jednym z tych, które miały najmniejsze szanse na przeżycie. Trafiła tam, bo ktoś wyrzucił ją w kartonowym pudełku, razem z trzema siostrami: Kropką, Kadarką i jeszcze jedną, której imienia nie znam – zaopiekowała się nią kobieta, która tej nocy znalazła je na schodach opuszczonego budynku.
Miłość do zwierząt od zawsze była dla mnie czymś więcej – była moją bezpieczną przystanią. W świecie pełnym bólu to właśnie zwierzęta dawały mi miłość, w której mogłam się schronić.
Miałam 15 lat, kiedy zaadoptowałam Daszę. W domu nikt nie chciał się na to zgodzić – tylko moja siostra wiedziała, jak bardzo jej potrzebuję. Bo już wtedy niosłam w sobie ciężar, jakiego nie powinno dźwigać żadne dziecko. Już wtedy znałam smak depresji.
I tak przyszła do mojego życia ona – moja myszka, moje słońce, moje wszystko.
Początki były trudne. Wychowanie psa z tak ciężkimi doświadczeniami wymagało ogromnej pracy i cierpliwości. Ale poświęcałam jej wszystko – każdą wolną chwilę, całą siebie. Bo ona była dla mnie wszystkim.
Bo to ona była przy mnie, kiedy poznałam swojego pierwszego chłopaka.
Bo to ona tuliła mnie, kiedy ten chłopak mnie skrzywdził – to ona siedziała przy mnie każdą noc.
Bo to ona pokochała Sylwka, kiedy i ja zakochałam się bez pamięci.
Bo to ona czuwała przy mnie, kiedy w moim brzuchu rósł mały człowiek.
Bo to ona pilnowała mojego syna, kiedy wróciłam z nim do domu.
Bo to ona była obok, kiedy wpadłam w depresję poporodową.
Bo to ona zlizywała moje łzy, kiedy krzyczałam z bólu, że już nie mam siły żyć.
Bo to w nią wtulałam się, kiedy traciłam ludzi, którzy byli dla mnie wszystkim.
Bo to ona była gdy szykowałam się ślubu,i zdeptała cała moja sukienkę.
Bo to ona cieszyła się i płakała ze mną 🖤
Była ze mną zawsze – nawet wtedy, kiedy moja depresja zaczęła pochłaniać wszystko, co kochałam. Nigdy mnie nie zawiodła. Nigdy nie poszła spać, jeśli płakałam. Zawsze czuwała i była wtedy gdy jej potrzebowałam.
Rok 2025 boli mnie tak samo jak rok 2021.
Straciłam w półtorej miesiąca,swój sens, straciłam wiarę w miłość, w ludzi… Straciłam całą wiarę w to że zycie jest sprawiedliwe.Bo prze ile lat w życiu można być na minusie ?
01.12.2013 – 15.02.2025
Dziękuję Ci, córeczko, za coś, czego nie potrafił dać mi żaden człowiek. Bezwarunkową,bezinteresowną - MIŁOŚĆ
Biegaj szczęśliwa po drugiej stronie – razem z naszymi ukochanymi, którzy znaleźli się tam przed Tobą.
Grześ i Sylwek pewnie już zabrali Cię na spacer… i zamówili Twojego ulubionego kebsa 🖤 pewnie już zdarzyłaś obszczekać całe niebo by tylko Cię wygłaskali i dali kocyk 🖤
Dasza nie była „tylko psem” – była moją rodziną, częścią mojej duszy. Dla wielu zwierzęta to po prostu towarzysze – dla mnie była opoką w najtrudniejszych chwilach, światłem w najciemniejszych dniach.
Nie ma słów, które ukoją taki ból. Ale miłość, którą Dasza mi dała – i którą dałam jej – jest wieczna. Wiem że byłam dla niej całym światem, a ona dla mnie. I to się nigdy nie skończy. Będzie trwać wiecznie 🖤
Do zobaczenia mój największy życiowy skarbie,do zobaczenia 🖤 wiem że będziesz tam na mnie czekać 🖤
Kocham Cię – i będziesz w moim sercu do końca moich dni 🖤