28/05/2025
W zeszły weekend miałam przyjemność razem z Outside The Kennel - Sevane Nowok - behawiorystka psów reprezentować akcję Przemoc to nie pomoc i zachęcać do podpisania petycji podczas Pierwszego Psitulowego Dogtrekkingu.
Bardzo dziękuję za wszystkie rozmowy, dyskusje i zainteresowanie akcją.
Niestety w naszym kraju narzędzia awersyjne w treningu można spotkać na każdym kroku. Można powiedzieć, że awersja ma się dobrze.
Wciąż spotykam się ze szkodliwymi mitami. Zderzam się z dawno już obaloną teorią dominacji. Słyszę, że pies musi wiedzieć, kto tu rządzi, że trzeba dopasować metodę do psa, że z agresywnymi psami inaczej się nie da.
Często słyszę, że obroża elektryczna, dławik czy kolczatka psa nie bolą. "To tylko korekta". Pies ma grubą skórę i kolczatka go nie boli.
To w takim razie co sprawia, że hamuje psa i ten przestaje ciągnąć? Czym w takim razie różni się od normalnej obroży? – ona też nie boli ;)
Za każdym niepożądanym zachowaniem psa kryją się emocje. Zostając przy przykładzie ciągnięcia na smyczy – pies ciągnie, bo jest podekscytowany, ma silną potrzebę eksploracji, a może szuka drogi ucieczki, boi się, jest sfrustrowany lub po prostu chce dojść do upragnionego celu, ma braki w szkoleniu, itd.
W terapii zachowania chodzi o znalezienie przyczyny i zmianę emocji. Czy kolczatka zmienia emocje psa i rozwiązuje źródło problemu? Nie. Hamuje jedynie niepożądane zachowanie. Maskuje problem. Czy w takim razie założenie psu kolczatki można nazwać pracą behawioralną?
Częsty argument trenerów popierających wykorzystanie narzędzi awersyjnych: „trzeba wiedzieć, jak ich używać”.
Nauka mówi, że żeby kara pozytywna była skuteczna, musi być wystarczająco nieprzyjemna. Skoro pies nie odczuwa bólu, to dlaczego „korekta” kolczatką miałaby sprawić, że ten nagle zaniecha niepożądanego zachowania? Nie przestanie ciągnąć dopóki "korekta" nie będzie wystarczająco bolesna.
Ta sama sytuacja dotyczy OE. Często słyszymy, że z psami z silnym instynktem łowieckim nie można inaczej pracować. Słyszymy, że psy wcale nie są rażone prądem, bo dzięki dobrze wprowadzonej OE wystarczy sama wibracja lub sam dźwięk. Brzmi świetnie, prawda? Tylko że na etapie szkolenia po dźwięku lub wibracji musiała nastąpić wystarczająco bolesna kara (impuls elektryczny), która sprawiła, że pies pohamował swoje zachowanie. Zaczął więc się bać i unikać bólu. W związku z tym z czasem zaczął reagować na samą wibrację lub dźwięk poprzedzający impuls elektryczny.
Nie zapomnijmy o częstym argumencie: „obrożą czy szelkami też można zrobić krzywdę”. A no można. Ale nie takie jest ich docelowe przeznaczenie. A dławik, kolczatka czy OE mają na celu zadać psu ból. Nazywajmy sprawy po imieniu. Można używać słów „korekta” czy „impuls”. Ale fakty są takie, że dławik poddusza, kolczatka kłuje, obroża elektryczna razi prądem.
I co najważniejsze – narzędzia awersyjne maskują niepożądane zachowanie. Hamują je. Jednak nie rozwiązują przyczyny problemu.
Przypisuje się nam, osobom nieużywającym narzędzi awersyjnych, „bambinizm”, mówi się, że potrafimy tylko smaczkować.
Pozytywne szkolenie (choć nie lubię tego określenia) to jasno wyznaczone granice i ciężka praca z psem. To zrozumienie emocjonalnego podłoża problemu, zaspokojenie potrzeb psa, budowanie relacji i obustronnego zaufania. To też umiejętność znalezienia tego, co psa motywuje, dopasowania odpowiedniej nagrody. Stosujemy również kary – tak, brak wyczekiwanej przez psa nagrody również jest karą.
Często też słyszę, że nie pracujemy z agresywnymi psami. Pracujemy, pracujemy ;) i to często z takimi, które trafiają do nas już po awersyjnym szkoleniu w znanej szkole, do której dotarły z jednym problemem, a wychodzą z szeregiem kolejnych.
Czy awersja jest skuteczna? Jest. Jednak jest to droga na skróty. Zadaje psu ból fizyczny i psychiczny, niszczy relację, nie bierze pod uwagę podłoża problemu, nie rozwiązuje go, prowadzi do kolejnych problemów behawioralnych. Awersja nie jest potrzebna ani etyczna.
Zachęcam do podpisania petycji:
https://www.przemoctoniepomoc.org/listotwarty.php
Behawioryści COAPE