04/01/2024
Dzień dobry dziś post z komentarza pod wczorajszym filmikiem.
„Ja staram się zrozumieć biznes to biznes. Ale może jakieś inne zwierzęta hodować niż psy i koty bo tych jest aż nadmiar w schroniskach, pozamykane w klatkach aż serce się kroi ! Pozatym rasowy kot może też się znudzić i do schroniska trafić...pozdrawiam”
Pani Mirosławo postanowiłam odpowiedzieć na Pani komentarz w poście. Jest w nim tyle niezrozumienia, że mam nadzieję ze moje wytłumaczenia będą dla Pani na tyle przejrzyste, że wyprowadzę Panią z błędu w jakim się Pani znajduje.
Po pierwsze hodowlę ciężko nazwać biznesem. Zwłaszcza moją, jak mamy jeden miot do roku. To raczej z serca i miłości niż z zarobku.
Koszta utrzymania hodowli są tak duże, że to co zostaje to naprawdę jest nieadekwatne do pracy jaka się w to wkłada.
W moim przypadku to
-opłacenie reproduktora
-usg kotki w ciąży i opieka weterynaryjna przed zajściem w ciążę jak i w trakcie. Koty muszą mieć badania i testy i szczepienia oraz badania genetyczne, aby zachowywać czystość rasy i eliminować rozprzestrzenianie się chorób.
-od drugiej połowy ciąży karma wysokobiałkowa dla kotek karmiących i kociąt.
-wyrobienie dokumentów (rodowodów)
-są u nas 4 miesiące wiec trochę się tego nazbiera.
Nie jestem stanie przeliczyć ilości żwirku, karmy i paliwa, bo reproduktor to nie „chłopak z sąsiedztwa”.
Jak mogę hodować inne zwierzęta jak ja kocham koty?
To nie jest zajęcie dla kogoś kto nie lubi, bo ilość obowiązków niektórych brudnych i śmierdzących nie będzie się w stanie znieść jeśli nie będzie za tym szła intencja z serca…
Jeden kotek nie przeżył porodu, bardzo to przeżyłam, nie dlatego, że zarobię mniej a dlatego, że na tyle ile umiałam reanimowałam go masując serduszko i niestety nie podjął życia, nie miał tyle szczęścia by brykać z rodzeństwem….
Nie życzę nikomu trzymać maluszka, na rękach i włączyć o niego…
Choć wiedziałam że szanse są marne, bo był siny ale walczyłam do końca…
Po tygodniu dopiero się z tego otrząsnęłam, było mi bardzo ciężko.. bo to malutkie nie winne kocie dziecko…
Udusił się podczas porodu, był obrócony dupcią i nie miał szans. Był 3 w kolejce po nim jeszcze jeden się urodził, godzinę go grzałam w kocyku, żeby złapał temperaturę, bo mama kocia nie dała rady się zająć.
Jak doszła do siebie, postawiłam alarm, i prędko do weterynarza sprawić czy wszystkie kociaki już wyszły i nawodnić ją. Nie urodziły się w szopie na słomie tylko w miejscu specjalnie do tego przygotowanym ogrzewanym…
No i główny punkt programu.
„Przecież kotek z schroniska…”
Wylądował tam przez ludzi nie myślących. Nie mam nic przeciwko adopcji nawet wiecej chylę czoła przed ludźmi, którzy potrafią brać pod swój dach koty często nawet z jakaś chorobą i zadbają o nie jak o swoje i dadzą mu nowe życie.. Nie ma tu jakby znaczenia skąd jest kot, tyle, że nie każdy chce, umie i potrafi…
Kot to nie pies, on potrzebuje być przy mamie 12 tygodni najmniej, większość osób oddaje koty po 6/8 tygodniu jak już je to może iść! Nic bardziej mylnego!!!!
Koty uczą się poprawnych zachowań dużo później naśladując swoja mamę. Odbierając go zbyt wcześnie od mamy pojawiają się problemy behawioralne.
I ostatnia bzdura o której Pani pisze.
Kot z hodowli do schroniska!
Nie!
Ja jako hodowca mam umowe pomiędzy kupującym.
W przypadku jeśli miałby się zmienić właściciel kota ja musze być o tym powiadomiona i jestem w pierwszej kolejności do odbioru.
Dlatego warto kupować kota z hodowli legalnej nie pseudo!!!!
Legalna hodowla rządzi się swoimi prawami a cena za kota jest adekwatna do tego, że kupuje się kota zdrowego zadbanego z poprawnymi zachowaniami i dobre socjalizowanego, który nam nie urządzi koszmarku behawioralnego z życia.
Co do znudzenia, to proszę mi Wierzyć to nie jest tak, że zadzwoni sobie ktoś powie, że chce kota i ja mu tego kota oddaje. Jednej Pani odmówiłam już, bo rozmowę zaczęła od targowania a po drugie nic nie wiedziała na tamte rasy. Dla mnie taka osoba jest zdyskwalifikowana.
Nie po to wkładam w to tyle energii serca, żeby później mój kot był kotem łapiącym myszy i jedzącym byle co.
Ja musze wiedzieć, że kogoś stać na to żeby go dobrze karmić i w razie potrzeby wizyty u weterynarza zwyczajnie się na nią pójdzie a nie zamiecie temat pod dywan, że jakoś się wyliże….
Kotu się ma zmienić tylko adres, ręce do głaskania i człowiek do miłości. Ktoś musi kontynuować tą moją miłość dalej…
Nie wymagam, żeby wszystko wiedzieć od a do z ale o wszystko można zapytać, ja od tego jestem aby pomoc.
Życzę pani miłego dnia i mam nadzieję, że rozumie już Pani, że komentarz pod zdjęciem trochę nie na miejscu jest…
Wciąż mamy 2 wolne kociaki
Dziewczynkę i chłopczyka
Ale jak widziecie, czekam na idelany dom dla nich!!
Wszelkiego dobra!