05/08/2025
Kocie Łapki to nie fundacja!
To nazwa strony fanpage, na której opisuję moje działania związane z pomocą bezdomnym kotom. Pomagam bezdomnym kotom od lat jako osoba prywatna, niezrzeszona, nie mam organizacji prawnej, administracji, siedziby, schroniska. Jestem wolontariuszką, która chce ratować bezdomne koty, bo mi ich zwyczajnie żal. Nie chcę, żeby się rozmnażały, bo jest ich ogromna nadpopulacja. Nie chcę żeby cierpiały z powodu głodu i chorób. Wiem, że nie pomogę wszystkim, ale mogę pomóc tym, które staną na mojej drodze. Robię tyle ile mogę.
Do mojej pomocy bezdomnym kotom przyłączają się inne osoby, które tymczasują koty, wspierają moje działania finansowo, organizacyjnie, doraźnie np. transportując kota, dowożąc leki do domu tymczasowego, czy robiąc ogłoszenia na olx. Te osoby nie robią tego dla mnie. Robią to, ponieważ również chcą pomagać bezdomnym kotom i dają taką część siebie, jaką mogą.
Jednak biorąc bezdomnego kota z ulicy to ja jestem za niego odpowiedzialna od a do z, ze wszystkim co ten kot zabiera z ulicy, chorobami i charakterem, którego nie znam i nie wiem, czy uda mi się znaleźć mu dom stały. Wszyscy pomagający po drodze mogą się z tej pomocy wycofać w każdej chwili, ze względu na ważny wyjazd, brak czasu, czy chociażby po prostu, bo kot dostał biegunki i śmierdzi i mam zabrać tego kota najpóźniej do jutra. I takie sytuacje się zdarzają, mimo wcześniejszych rozmów i ustaleń.
W ostatnim czasie otrzymuje naprawdę masę zgłoszeń o pomoc potrzebującym kotom. Ponieważ mam ich obecnie pod opieką 26, nie jestem w stanie wziąć na siebie kolejnych zobowiązań zarówno finansowych, jak i organizacyjno-czasowych. Natomiast to zwierzę potrzebujące pomocy nie zaczeka, aż zwolni mi się miejsce, potrzebuje tej pomocy natychmiast, bo juto może być za późno. Zawsze proponuję w takich sytuacjach osobie, która do mnie dzwoni w tej sprawie, że wszystko podpowiem, pokieruję, co trzeba zrobić, że ta osoba może zrobić dokładnie to samo co ja. Poświęcam na takie rozmowy baaaardzo dużo czasu, którego nie mam. Wiecie co najczęściej słyszę? "Ale ja nie mogę, ja mam swojego kotka", albo "A wie pani ile to kosztuje, kto mi za to zwróci", albo "ja pracuję, nie mam czasu się tym zajmować, ja szukam pomocy, żeby ktoś przyjechał i zabrał tego kotka, bo ja kocham zwierzęta i chcę pomóc".... No tak... serio? Akurat do mnie te pytania?
Ile to trudu trzeba sobie zadać, żeby mnie wyszukać w internecie. Nie ogłaszam się na stronach prozwierzecych, nie publikuję tam postów. Z tekstem "Znalazłam kotka, proszę go zabrać, bo pani się tym zajmuje" dzwonią do mnie najczęściej osoby, które nawet nie obserwują Kocich Łapek. W drugą stronę, jak ja szukam pomocy, mam wrażenie, że jestem niewidzialna 😕
Proszę, nie zostawiajcie potrzebujących zwierząt bez pomocy. Dla nich to czesto być, albo umrzeć. Bądźcie odpowiedzialni za los słabszych istot skazanych na Wasze chęci lub lenistwo. Nie zwalajcie odpowiedzialności na tych, którzy mają już 30 kotów i myślicie, że to żadna różnica wziąć 31. Nie stosujcie szantaży emocjonalnych. To nie w porządku.
Dla przypomnienia, może ktoś, coś?
pomagam.pl/b9988p
Ps. Pomoc bezdomnym kotom zajmuje mi drugi etat. Poświęcam czas również w weekendy. Nie dostaję, za tą prace wynagrodzenia. Wręcz przeciwnie, angażuję w tą pomoc prywatne środki. Nie narzekam, mówię jak jest 🙂