06/07/2025
Znowu będzie długo, bo jakoś nie potrafię w kilku zdaniach;)
Przy okazji transportu psa mieliśmy z Jarkiem okazję odwiedzić schronisko w Rytlowie.
Bardzo żałuję, że czasu było zbyt mało bo to miejsce daje ogromne możliwości obserwacji zachowań społecznych psów . To miejsce, choć ma wspólny mianownik z innymi - bezdomność, nie jest zwykłym schroniskiem.
Choć ilością psów jest równe miejskim schroniskom, to rzuca się w oczy (i uszy) spokój.
Zaskoczyły nas psy. Ich wyraz twarzy pozbawiony napięcia. Ich oczy zainteresowane, obserwujące.
Nie spotkałam tu psów przerażonych, zrezygnowanych z wszelkiego działania co ma często miejsce w miejskich schroniskach. Nie spotkałam psów walczących o życie, reagujących wściekłą agresją na każde spojrzenie i obecność człowieka.
Owszem, spotkałam psy, które się boją lub mogą ugryźć. Przecież większość z nich ma jakieś problemy, przeżycia i traumy.
Zaskoczyły mnie warunki jakie dano tym psom. Dbałość o ich potrzeby.
Te psy, mimo, że bezdomne, są tam częścią społeczności. Mają możliwość wyrażania się, uczenia od innych psów .
Mają możliwość wspólnego życia w grupach społecznych, jeśli są na to gotowe.
Dzięki temu mogą się uczyć przez obserwację i doświadczenie. Nie są odizolowane. Nie są pozbawione decyzyjności . Współpracują , wspierają się, mają poczucie bezpieczeństwa. Mają przestrzeń. Mogą odejść.
Brzmi idealnie. Pewnie zupełnie idealnie nie jest, bo bezdomność nigdy nie powinna mieć miejsca.
Co jeszcze nas zaskoczyło? Niskie pobudzenie. Owszem, przecież to psy, więc szczekają , oznajmiając nadejście obcych osób. Jednak w przeciwieństwie do schronisk miejskich , te psy bardzo szybko przechodzą w kontakt społeczny. Szczekaniem komunikują się między sobą, alarmują. To nie jest szczekanie ze złości, z frustracji, jakie znamy z miejskich schronisk. To nie jest walka o uwagę.
Są ciekawe człowieka, zainteresowane, znacznie mniej napięte , skłonne do kontaktu. Mają zdecydowanie lepszy nastrój i samopoczucie od psów w schroniskach miejskich, choć to tylko nasze spostrzeżenia.
Pewnie to duży wpływ infrastruktury i lokalizacji ale przecież to ludzie tworzą schronisko. Jak widać da się prowadzić takie miejsce z sercem i pasją, dbając o potrzeby gatunkowe psów.
Zapewne fakt, że te psy w większości nie pochodzą z serca miast ma ogromne znaczenie.
Ale to tym bardziej skłania do refleksji, co my, ludzie robimy psom. Do jakich stanów emocjonalnych je doprowadzamy. Jakie życie im fundujemy i jak bardzo nie zwracamy uwagi na to, kiedy mówią do nas " mam dość".
Bierzemy to za zabawę, za reaktywność, nadinterpretujemy, szukamy porad internetowych "specjalistów" na grupach, szufladkujemy, pobudzamy, ignorujemy stan zdrowia. Zapętlamy się.
Psy żyjące w mieście mają ogrom problemów. Jednym z największych jest szybkość zmian, ciągły stres opiekunów. Praca opiekuna ponad normę i częsta nieobecność w domu. Wyjście na kwadransowe siku dwa razy dziennie traktowane jako spacer - nie zwraca się uwagi na cierpienie zwierzęcia ani fizyczne ani emocjonalne, na braki w kontaktach społecznych skutkujące potem problemami z lękiem lub nawet agresją u niektórych psów. Nie chcemy pomyśleć, że zwykle ciągnięcie na smyczy może wynikać ze strachu, z emocji, z braku równowagi. Że droga do zmiany to nie szkolenie, ale zmiany w całej rodzinie.
Mamy też wszechobecny nacisk na socjalizację (niestety często nic wspólnego z nazwą to nie ma) , w efekcie przebodźcowanie psów od szczenięcia. Tak czy inaczej zawsze w efekcie kłopoty psa i wynikające z nich potem problemy behawioralne.
Ciągła kontrola, brak decyzyjności, presja szkoleń, tego co pies "musi" umieć, niezdrowe relacje, tempo życia w mieście...szaleństwo jakie fundujemy sami sobie i psom. Nie jestem przeciwna szkoleniom, sama szkolę psy ale zauważam, że często wpadamy w skrajności ładując psy w sytuacje, których one gatunkowo nie potrzebują, byle tylko zaspokoić własne wyobrażenia i oczekiwania.
Tym bardziej doceniam, że Pani Magda stworzyła takie miejsce. Że ma wspaniałe osoby wokół, dbające o każdego z tych psów z osobna.
Jeśli tylko będzie możliwość, ponownie odwiedzimy to miejsce, tam można się wiele od psów nauczyć. Drobnych gestów, mądrych spojrzeń. Rozmowy.
Można spotkać mądre osoby, które pokazują, że zgodnie z regulacjami prawa da się prowadzić miejsce, w którym bezdomnym psom żyje się dobrze.
Z mojej strony bardzo zachęcam do wsparcia Bezdomniaki z Rytlowa