06/05/2025
Dziś ważny temat około weterynaryjny 😬 Wymioty czy biegunki to temat powracający jak bumerang, woec warto przeczytać ⬇️
- Ok, założymy wenflon i nawodnimy nieco - mówię do opiekuna psa - odwodnił się chłopak
- Ale on przecież pije! - słyszę po raz n-ty w ciągu ostatnich dni...
Wzrost temperatury otoczenia idzie w parze z aktywnością grillowo-plenerową. Zwierzęta częstują się tym co człowiek nie przypilnował, a "kąski" te często poddane są już kilkudniowym procesom biologicznym. Dodatkowo nasza chęć do spacerów i wycieczek zwiększa się, co sprzyja kontaktom międzypsim (a czasem kocim) i okazją do wymiany życia na poziomie mikrobiologicznym. Wszystko to przyczynia się do wzrostu wystąpień tak zwanych sraczko-rzygaczek. Dla weterynarii jest to czas obsranych poczekalni, zarzyganego personelu i upychania gdzie tylko można, podłączonych do płynów pacjentów. W kontekście awarii żołądkowo-jelitowych, konsternację często budzi fakt, że mówię o odwodnieniu w sytuacji, kiedy opiekun wyraźnie obserwuje fakt pobierania wody przez zwierzaka. Jak to więc jest? Można pić, a mimo to się odwadniać?
Odpowiedź brzmi: tak! Jest całkiem sporo takich sytuacji, a ja pozwolę sobie kilka z nich przytoczyć.
Klasyk to scenariusz, w którym opiekun w trosce o swojego wymiotującego podopiecznego, podaje mu wodę w wersji unlimited. Zwierz pije, a potem rzyga. Więc znów pije jak smok i znów rzyga, i tak w kółko. W końcu mimo "nawadniania się" organizm ulega odwodnieniu. Dlaczego? Podrażniony wymiotami żołądek nie chce być napełniany. Czuje się źle, a u wielu gatunków (np. psy, koty, my) jest zaprogramowany tak aby pozbywać się rzeczy szkodliwych. Kiedy żołądek jest wkurzony jest jednocześnie przewrażliwiony i kiedy wlatuje do jego wnętrza zawartość pełnej miski, po prostu się jej pozbywa. Razem z wodą wyrzucamy też sok żołądkowy, w rezultacie wyrzygując się za każdym razem więcej niż wlaliśmy. Teoretycznie chcieliśmy zwierzęciu pomóc, a tymczasem jesteśmy sprawcami pogłębiającej się hipowolemii i zaburzeń elektrolitowych.
Kolejnym przykładem niech będzie turbo-biegunka. Przy niektórych chorobach, które objawiają się biegunką, wszystko przelatuje tak szybko przez przewód pokarmowy, że woda nie ma czasu na wchłonięcie. Dodatkowo w trakcie toczącego się zapalenia woda ma tendencję do przedostawania się do światła jelit, miast ze światła być wchłanianą. Skutek: zwierzę nie jest w stanie pobrać takiej ilości płynu, aby zrekompensować jego stratę z kałem, w rezultacie odwadnia się.
Powyższe przykłady wpisują się w majówkowy, sraczko-rzygaczkowy trend. Nie wyczerpują jednak wszystkich sytuacji, gdy zwierzę cierpi z powodu odwodnienia, mimo że zdaje się pić jak należy. Czasem przyczyną bywa choroba, np. przewlekła choroba nerek. Taki PChNowy kot może pobierać wodę, jeść mokrą karmę, a i tak nie być nawodnionym w odpowiedni sposób. W przebiegu tej choroby nerki nie realizują swoich zadań, do których należy m.in. odzyskiwanie wody (zagęszczanie moczu). Nieustabilizowany kot będzie tracił tą drogą cenne H2O i inne substancje, a my często nawet tego nie zauważymy. Podobnie rzecz ma się także z pacjentami nadciśnieniowymi (PChN również często przebiega z nadciśnieniem!). Wzrost ciśnienia doprowadza do zwiększenia perfuzji w kłębuszkach nerkowych i takie zwierzęta również często wydalają więcej wody z moczem niż nadążą dostarczyć.
Czasem winne są też leki. Na przykład kiedy przegniemy z glikokortykosteroidami lub lekami diuretycznymi. Tutaj zawsze należy pamiętać, że nie ograniczamy leczonymi w ten sposób zwierzętom dostępu do wody, a intensywność jej pobierania regulujemy dawką preparatu.
Koty stanowią całe, osobne uniwersum. Pamiętajcie, że wiele z nich nie ma odruchu picia, a pobór wody traktuje bardziej jak zabawę niż potrzebę. Bywa i tak, że mimo iż zdają się pić dużo, to wypita woda stanowi tylko kroplę w morzu potrzeb. Dlatego właśnie preferowanym sposobem karmienia jest żywienie mokre. Kot pobiera potrzebny mu płyn z pokarmem, a rolą opiekuna jest dostarczyć mu go w odpowiedniej ilości i formie. I nie, to że Twój kot całe życie wpierdziela suche i żyje nie jest jakimkolwiek argumentem.
Wracając na koniec do pijących, rzygających zwierząt. Czy należy im podawać wodę? Tak właściwie to należy jak najszybciej zablokować wymioty, a potem podawać wodę :P Jeżeli do wizyty u weta daleko, płyn należy wydzielać. Po łyczku. Jedno, góra dwa liźnięcia i przerwa. Jest bardzo prawdopodobne, ze dzięki temu coś z tej wody zostanie w organizmie.
...
Btw. Wczoraj miałem tylu pacjentów na wlewach dożylnych, że kapało nie tylko w gabinetach, nie tylko kroplówkowni, a także w biurze i poczekalni. Taki jest majówkowy vibe ;)
..
Jeżeli chcesz wesprzeć moją radosną twórczość i uzależnienie od kofeiny, możesz postawić mi wirtualną kawę. Link w komentarzu :)