Gryzoniowy Zawrót Głowy - lek. wet. Justyna Frańczak

Gryzoniowy Zawrót Głowy - lek. wet. Justyna Frańczak Spełniłam swoje największe marzenie - jestem lekarzem weterynarii. Teraz chcę się dzielić swoj

Dzisiejsza data to - 4 sierpniaJestem lekarzem weterynarii. Każdego dnia z pełnym zaangażowaniem dbam o zdrowie i dobros...
04/08/2025

Dzisiejsza data to - 4 sierpnia

Jestem lekarzem weterynarii. Każdego dnia z pełnym zaangażowaniem dbam o zdrowie i dobrostan zwierząt.
🦌🐺🦊🐗🐯🐇🐍🦦🦡🦔🐿🦇🦜🐦
Hejt i bezpodstawne oskarżenia bolą – nie tylko nas, ale i wszystkich, którym naprawdę zależy na zwierzętach.

Proszę: zanim ocenisz, spróbuj zrozumieć.

Za każdą decyzją stoją wiedza, doświadczenie i trudne wybory.

W jedności siła. Wybierajmy szacunek, nie nienawiść.

Usługa weterynaryjna nie daje nigdy gwarancji sukcesu, jedno co gwarantujemy to jest to, że wszystko co robimy - robimy z zaangażowaniem, wykorzystaniem naszej wiedzy, praktyki i doświadczenia i robimy to tak dobrze, jak tylko potrafimy. W sytuacjach kryzysowych, gdy pojawiają się wąrpliwości co do działań lekarza weterynarii o ewentualnej winie decydują odpowiednie organy dyscyplinarne Samodządh Lekarsko- Weterynaryjnego oraz niezależne sądy powszechne. To one mają kompetencje, by oceniać postępowanie w sposób rzetelny i zgodny z prawem, a nie opinia publiczna oparta na emocjach i niepełnych informacjach.

ZERO WASTE Z GŁOWĄ - nie każda resztka to smaczek!W wolnym czasie lubię przeglądać grupy na portalach społecznościowych....
22/07/2025

ZERO WASTE Z GŁOWĄ - nie każda resztka to smaczek!

W wolnym czasie lubię przeglądać grupy na portalach społecznościowych. To właśnie tam wyszukuję „perełki”, które stają się inspiracją do moich kolejnych postów. Wielu właścicieli, w duchu zero waste chce "nie marnować" resztek, więc pojawiają się pytania: Czy można dać królikowi/gryzoniowi obierki z cebuli? Kielich miechunki? Pestkę awokado do zabawy? Pamiętajmy: czasem „ekologiczne” nie znaczy „bezpieczne”. Nie wszystko, co zdrowe dla człowieka albo wygląda „zielono i naturalnie”, nadaje się dla zwierzaka.
🥑 Awokado – całe (miąższ, skórka, pestka, liście) zawiera persynę, silnie toksyczną dla gryzoni i królików. Awokado u roślinożerców może powodować uszkodzenie mięśnia sercowego, i niewydolność krążeniowo-oddechową. Zwierzę będzie miało duszność, pojawią się obrzęki. Śmierć może nastąpić nawet po małej dawce!
🧄🧅 Czosnek i cebula oraz ich łupiny, szczypior, por – zawierają tiosiarczany, które niszczą czerwone krwinki (erytrocyty) doprowadzając do anemii hemolitycznej. Zwierzę staje się osłabione, ma duszność (erytrocyty transportują tlen), a przy silnym zatruciu może umrzeć.
🍅🌶️ Liście i gałązki pomidora oraz papryki – rośliny z rodziny psiankowatych. Zawierają glikoalkaloidy (np. solanina), które są toksyczne dla układu nerwowego i pokarmowego. Mogą powodować ślinotok, drgawki, duszność. Uszkadzają wątrobę oraz serce, a w skrajnych przypadkach doprowadzają do śmierci.
🥔 Obierki z ziemniaków – zwłaszcza te zielone lub niedogotowane – one również zawierają solaninę, silnej toksyny, która podrażnia układ pokarmowy i działa neurotoksycznie, podobnie jak zielone części pomidorów i papryki.
🟠 Miechunka – Liście oraz inne zielone części rośliny (łodyga i niedojrzałe owoce) zawierają glikoalkaloidy, takie jak solanina, fizalina – substancje toksyczne, które mogą wywołać zaburzenia ze strony przewodu pokarmowego - ból brzucha, biegunkę, dodatkowo zwierzę może być senne, mieć problemy z utrzymaniem równowagi, w cięższych przypadkach mogą pojawić się problemy z oddychaniem, czy zaburzenia rytmu serca.
Działanie w duchu zero waste to świetna idea, ale bezpieczeństwo zwierzaka jest zawsze na pierwszym miejscu. Jeśli masz wątpliwość — nie podawaj. Lepiej zapytać, sprawdzić, niż żałować.

CZY GRYZONIE MAJĄ SNY?     Czy patrząc na swoje śpiące gryzonie, zastanawialiście się, czy te maleńkie istoty mogą mieć ...
06/07/2025

CZY GRYZONIE MAJĄ SNY?

Czy patrząc na swoje śpiące gryzonie, zastanawialiście się, czy te maleńkie istoty mogą mieć marzenia senne? Czy potrafią „przeżywać” we śnie swój dzień tak jak człowiek? Wygląda na to, że naukowcy też się nad tym głowili — i mają odpowiedź: TAK! Co więcej, prawdopodobnie śnią konkretne obrazy, odtwarzając to, co przeżyły. To fascynujący przełom w neurobiologii i kolejny dowód na to, że gryzonie to nie tylko sprytne, ale i bardzo skomplikowane stworzenia.

Sen u ssaków składa się z dwóch głównych faz:
• Faza NREM (sen wolnofalowy) – dzieli się na zasypianie, sen płytki i sen głęboki. W tej fazie ciało się regeneruje i odpoczywa.
• Faza REM (sen paradoksalny) – zdecydowanie najciekawsza 😉. Choć ciało jest wtedy nieruchome, mózg wykazuje dużą aktywność. Gałki oczne poruszają się szybko, a mózg generuje marzenia (i czasem koszmary) senne.

Naukowcy już wcześniej wiedzieli, że u myszy występuje faza REM. Przez długi czas nie było jednak wiadomo, czy gryzonie rzeczywiście „śnią” – czy ich mózgi tworzą obrazy i sceny, czy może to tylko przypadkowe impulsy neuronowe.
Przełom nastąpił w 2022 roku dzięki badaniom przeprowadzonym przez Yuta Senzai i Massimo Scanziani. Odkryto, że ruchy oczu myszy w czasie snu REM odzwierciedlają aktywność tzw. komórek kierunku głowy (head-direction cells) – neuronów odpowiedzialnych za orientację przestrzenną. Gdy mysz biega po labiryncie, jej mózg zapisuje „mapę” trasy. I właśnie tę mapę odtwarza potem we śnie!
Ruchy gałek ocznych podczas snu REM odpowiadały kierunkom, w które myszy „patrzyły” w świecie snu. To oznacza, że myszy nie tylko przetwarzają informacje podczas snu, ale robią to w formie obrazów – zupełnie jak ludzie.

Następnym razem, gdy zobaczysz swojego pupila śpiącego spokojnie, pomyśl - Może właśnie przeżywa swoje małe, senne przygody – a Ty jesteś ich częścią.

Na podstawie:
- Senzai Y, Scanziani M. A cognitive process occurring during sleep is revealed by rapid eye movements. Science. 2022;377(6609):999-1004. doi:10.1126/science.abp8852

UDAR CIEPLNY U KRÓLIKÓW I GRYZONI           To kolejny stan nagły, czyli taki, w którym w krótkim czasie pojawiają się o...
03/07/2025

UDAR CIEPLNY U KRÓLIKÓW I GRYZONI

To kolejny stan nagły, czyli taki, w którym w krótkim czasie pojawiają się objawy pogorszenia stanu zdrowia. Bez szybkiej interwencji dochodzi do poważnego uszkodzenia funkcji organizmu, a nawet śmierci zwierzęcia. Gryzonie i króliki są szczególnie wrażliwe na wysokie temperatury, ponieważ mają ograniczone możliwości termoregulacji.

Dlaczego są tak wrażliwe?
Króliki i gryzonie nie mają gruczołów potowych, które umożliwiałyby chłodzenie organizmu przez pot. My, ludzie, gdy jest ciepło – pocimy się. Gdy pot zostaje wydzielony na powierzchnię skóry, odparowuje. Ten proces wymaga energii cieplnej – ciepło pochodzi z powierzchni skóry, w rezultacie organizm oddaje ciepło, co powoduje spadek temperatury ciała.
Na pewno widzieliście na filmach przyrodniczych, jak dzikie zwierzęta – takie jak słonie, nosorożce czy nasze lokalne dziki – taplają się w błocie. Ma to działanie termoregulacyjne: wilgoć (błoto, woda) paruje z powierzchni skóry, zabierając ciepło – efekt jak przy poceniu się, tylko z pomocą środowiska. Warstwa błota działa też jak naturalny filtr przeciwsłoneczny – zmniejsza nagrzewanie skóry. Chroni też przed owadami, ale to dodatkowy bonus.
A jak to wygląda u gryzoni? Odkryto, że niektóre gryzonie zanurzają się w wodzie lub błocie tylko lokalnie, np. stopy, brzegi uszu, ogon, brzuch – ponieważ to miejsca, przez które najłatwiej oddać ciepło z krwią, tzw. radiatory cieplne.

Radiatory cieplne - to fragmenty ciała, które są silnie ukrwione, często słabo owłosione. Przez nie organizm może szybko oddawać lub zatrzymywać ciepło, regulując przepływ krwi.

Jak działają?
🔥W upale: naczynia krwionośne się rozszerzają → więcej krwi płynie przez te obszary → szybkie oddanie ciepła do otoczenia.
❄️Na zimnie: naczynia się zwężają → ograniczenie strat ciepła.

Podczas upałów szczury kładą się na brzuchu lub zanurzają łapki w chłodnym podłożu, co pomaga im obniżyć temperaturę ciała. U myszoskoczków i koszatniczek obserwowano, że gdy dostępna jest zimna powierzchnia, te gryzonie dotykają jej brzuchem lub bokiem ciała, kładą się na chłodnych płytkach lub wilgotnym piasku, unikają ruchu w czasie upałów i aktywizują się w nocy.

Kiedy dochodzi do przegrzania?
🌞Podczas walk, łączenia – dlatego zapoznawanie nowych zwierząt, jeśli to możliwe, przełóżmy na inne dni, aż zrobi się nieco chłodniej, lub łączmy je w godzinach wczesnoporannych czy późnopopołudniowych, kiedy temperatura jest niższa.
🌞Podczas transportu – w upalne dni, ale nie tylko. Zdarza się, że zimą w transporterach znajdują się zbyt ciepłe termofory – i wtedy również może dojść do przegrzania. Jeżeli przewozimy stado zwierząt, zadbajmy o odpowiedniej wielkości transporter. Kilka zwierząt wciśniętych w mały transporter łatwo ulega przegrzaniu, a jeśli dodamy im polarowy kocyk... piekło gwarantowane.
🌞Choroby towarzyszące – zwierzęta ze stwierdzonymi grasiczakami, guzami tarczycy, nadczynnością tarczycy, chorobami kardiologicznymi, pulmonologicznymi (np. infekcje dróg oddechowych, katar, duszność) są szczególnie narażone.
🌞Zwierzęta długowłose (szczególnie skołtunione) – ich możliwości termoregulacyjne są znacznie ograniczone. Podobnie u zwierząt z nadwagą lub otyłością.
🌞Zwierzęta starsze oraz te, które łatwo się stresują – także są w grupie ryzyka.

Objawy udaru cieplnego
🔥Przekrwione uszy – pulsujące, gorące
🔥Polegiwanie, apatia – rozciąganie ciała, leżenie „na żabę” z opuszczoną głową
🔥Ślinotok
🔥Tachykardia – przyspieszona praca serca
🔥Tachypnoe – przyspieszony, płytki oddech; w skrajnych przypadkach oddychanie z otwartym pyszczkiem
🔥Podwyższona temperatura ciała
🔥Luźny kał
🔥Brak apetytu
🔥Utrata równowagi, niezborność ruchowa, zaburzona świadomość, drgawki
🔥W konsekwencji: obrzęk płuc, niewydolność wielonarządowa i śmierć

Pierwsza pomoc – co robić?
🍀Nie polewaj zimną wodą! Chłodzenie musi być łagodne, by nie wywołać szoku termicznego.
🍀Natychmiast przenieś zwierzę w chłodne, zacienione miejsce.
🍀Użyj chłodnych (nie zimnych!) kompresów na uszy, ogon i łapki.
🍀Możesz położyć zwierzę na chłodnym, lekko zwilżonym ręczniku lub chłodnej podłodze.
🍀Oferuj chłodną wodę do picia – jeśli zwierzę jest przytomne!
🍀Nie podawaj leków na własną rękę!
🍀Jak najszybciej skonsultuj się z lekarzem weterynarii – zwierzę wymaga leczenia, stabilizacji.

Postępowanie (leczenie weterynaryjne)
☘️Nawodnienie – powolna kroplówka dożylna (w temperaturze pokojowej)
☘️Chłodny okład
☘️Dotlenienie
_____________________________________________________
Ten tekst z większą ilością zdjęć znajdziesz pod adresem:
https://www.gryzoniowy.pl/post/udarcieplny
Zapraszam na stronę: www.gryzoniowy.pl jest tam sporo tekstów dotyczących gryzoni i zajęczaków 🙂
Będzie mi niezmiernie miło jeśli polubisz i udostępnisz ten tekst.
Dziękuję

MYŚLISZ, ŻE MASZ SZYNSZYLĘ? 👽Lepiej sprawdź, co naprawdę trzymasz w klatce!🌍Czy nasze szynszyle trzymane w domach możemy...
01/07/2025

MYŚLISZ, ŻE MASZ SZYNSZYLĘ?
👽Lepiej sprawdź, co naprawdę trzymasz w klatce!

🌍Czy nasze szynszyle trzymane w domach możemy spotkać na wolności? W naturalnym środowisku?
Niestety nie…
Zdaniem badaczy, szynszyla hodowlana (czyli ta, którą trzymamy w domu) jest hybrydą powstałą w wyniku krzyżowania co najmniej dwóch gatunków z rodzaju Chinchilla, prawdopodobnie: C. lanigera i C. chinchilla.

🧬A co z różnymi kolorami sierści?
To też dzieło ludzi – efekty tzw. inbredu, czyli chowu wsobnego.
Mamy do czynienia nie tylko z mieszańcem gatunkowym, ale i wynikiem chowu kazirodczego... 😬

🐨Może ta szynszyla zasługuje już na własną nazwę gatunkową?
Co myślisz?
Daj znać w komentarzach!

Na podstawie: Marina F. Ponzio i inni, A non-invasive method for assessing stress in the chinchilla (Chinchilla lanigera)., Universidad Nacional de Córdoba oraz Angel E. Spotorno, Carlos A. Zuleta, J. Pablo Valladares, Amy L. Deane i inni. Chinchilla laniger. „Mammalian Species”.

KAMIEŃ W JAMIE NAPLETKA ŁECHTACZKI U ŚWINKI MORSKIEJ - co warto wiedzieć? 🐷Problemy z układem moczowym to częsta przypad...
17/06/2025

KAMIEŃ W JAMIE NAPLETKA ŁECHTACZKI U ŚWINKI MORSKIEJ - co warto wiedzieć?

🐷Problemy z układem moczowym to częsta przypadłość u świnek morskich. U samic jednym z mniej znanych, ale istotnych zagrożeń jest tworzenie się kamienia moczowego w jamie napletka łechtaczki. Brzmi nietypowo? To właśnie nietypowa anatomia tych zwierząt sprawia, że schorzenie to wcale nie należy do rzadkości.

(Ten tekst, z większą ilością zdjęć, znajdziesz pod linkiem: https://www.gryzoniowy.pl/post/urolit_cavia )

🐷Dlaczego samice świnek morskich są narażone na kamienie? Spójrzmy na ich anatomię:
U samic świnek morskich ujście cewki moczowej znajduje się oddzielnie, przed ujściem pochwy. Łechtaczkę pokrywa napletek zakończony parą płatków, między którymi znajduje się podłużna szczelina prowadząca do jamy napletka łechtaczki (inaczej: kieszonki łechtaczkowej) – zagłębienia, w którym ukryte jest ujście cewki moczowej. To właśnie tam rozpoczyna się droga moczu na zewnątrz organizmu.

Jama napletka łechtaczki może ulec zatkaniu lub stanowić miejsce zalegania moczu. U świnek, które nadmiar wapnia wydalają z moczem, może on być gęsty i zawierać liczne osady, co sprzyja tworzeniu się kamieni moczowych (urolitów).

🐷Kamień w jamie napletka łechtaczki może być bardzo bolesny i prowadzić do stanu zapalnego.

Jakie objawy mogą świadczyć o tym, że świnka cierpi?
🥒Popiskiwanie przy oddawaniu moczu
🥒Apatia, niechęć do ruchu
🥒Nieprzyjemny zapach moczu
🥒Obrzęk sromu
🥒Wyczuwalny pod palcami twardy guzek w okolicy cewki moczowej

🐗Leczenie – tylko u specjalisty
Samodzielne usuwanie kamienia jest zdecydowanie niewskazane – może sprawić zwierzęciu ogromny ból, a nawet prowadzić do powikłań. W gabinecie weterynaryjnym świnka otrzyma leki przeciwbólowe, dodatkowo okolica sromu zostanie znieczulona miejscowo. Następnie lekarz może delikatnie wymasować kamień, wypłukać go lub usunąć mechanicznie.

🐗Warto przy okazji wykonać dodatkowe badania diagnostyczne:
RTG – w celu oceny innych złogów w drogach moczowych, ale także układu kostnego zwierzęcia. Zaburzenia gospodarki wapniowej mogą sugerować problemy z układem kostnym, czy też hormonalnym. Dlatego warto zbadać zwierzakowi krew wraz z oznaczeniem poziomu tyroksyny (choroba tarczycy u świnek morskich jest bardzo częsta). USG jest świetnym badaniem oceniającym stan nerek, moczowodów oraz pęcherza. Uzupełnieniem diagnostyki byłoby badanie moczu - po usunięciu kamienia może pojawić się niewielka ilość krwi w moczu, to efekt mechanicznego podrażnienia śluzówki i zazwyczaj nie wymaga interwencji. Jeżeli nie znajdziemy aspektów medycznych, dla których powstały złogi, warto przyjrzeć się diecie zwierzęcia. Nadmiar wapnia w diecie, może być przyczyną powstawania złogów w jamie napletkowej łechtaczki.

🐷Choć kamień w jamie napletka łechtaczki może brzmieć egzotycznie, to u świnek morskich jest problemem jak najbardziej realnym i bolesnym. Szybka diagnoza oraz odpowiednie leczenie to klucz do zdrowia i komfortu życia zwierzęcia.
_____________________________________________________________
Ten tekst z większą ilością zdjęć znajdziesz pod adresem:
https://www.gryzoniowy.pl/post/urolit_cavia
Zapraszam na stronę: www.gryzoniowy.pl jest tam sporo tekstów dotyczących gryzoni i zajęczaków 🙂
Będzie mi niezmiernie miło jeśli polubisz i udostępnisz ten tekst.
Dziękuję

SKRĘT PŁATA WĄTROBY U KRÓLIKA – szybka diagnoza ratuje życie Każdy opiekun królika wie, że choroby u tych zwierząt potra...
02/06/2025

SKRĘT PŁATA WĄTROBY U KRÓLIKA – szybka diagnoza ratuje życie

Każdy opiekun królika wie, że choroby u tych zwierząt potrafią pojawić się nagle. Rano królik skacze i z apetytem wcina zioła, a wieczorem walczy o życie... Jakiś czas temu pisałam o niedrożnościach jelit u królików i wspomniałam wtedy o skręcie płata wątroby. Pora rozwinąć ten temat.
Skręt płata wątroby to kolejny stan nagły, czyli taki, w którym w krótkim czasie pojawiają się objawy pogorszenia stanu zdrowia. Bez szybkiej interwencji dochodzi do poważnego uszkodzenia funkcji organizmu, a nawet śmierci zwierzęcia.

(Ten tekst, z większą ilością zdjęć, znajdziesz pod linkiem: https://www.gryzoniowy.pl/post/skretwatroby )

🐰Co powinno nas zaniepokoić?
Objawy skrętu płata wątroby są dość niespecyficzne i często diagnoza stawiana jest przypadkowo – np. podczas badań dodatkowych. Królik zwykle prezentuje symptomy podobne do tych występujących przy niedrożności jelit – przyjmuje pozycje ulgowe (np. leży z wyciągniętym tułowiem, unika ruchu) , nie ma apetytu, a jego kał jest nieprawidłowy. Zwierzę staje się niespokojne, wystraszone, unika kontaktu z opiekunem lub przeciwnie – jest obojętne na dotyk i apatyczne. Z godziny na godzinę jego stan się pogarsza.
W takiej sytuacji nie należy zwlekać – każda dodatkowa godzina to mniejsza szansa na przeżycie. Powtarzam to przy każdej okazji: lepiej być nadgorliwym i skonsultować się z lekarzem weterynarii, niż czekać i obserwować, bo później może być za późno.

🐰Co zauważa lekarz podczas wizyty w gabinecie?
🥕Błony śluzowe blade, porcelanowe, a nawet białe
🥕Odwodnienie
🥕Palpacyjnie: rzadko bolesność w okolicy wątroby, częściej wyczuwalny twardy, powiększony płat wątroby po prawej stronie lub pod mostkiem
🥕Zwierzę osłabione, apatyczne, reaguje słabo na bodźce – w stanie wstrząsu hipowolemicznego (dekompensacyjnego)
🥕W badaniu USG:
- ocena wyglądu wątroby – czy płat jest zmieniony, powiększony, o zaokrąglonych brzegach i niejednorodnej echogeniczności,
- przepływ krwi w płatach wątroby – krążenie w skręconym płacie będzie upośledzone lub w zaniku
- obecność płynu pomiędzy płatami wątroby, lub w jamie brzusznej – przy skręcie płata wątroby ten płyn to krew
🥕Badanie krwi: w morfologii widoczna anemia, obniżenie hematokrytu, trombocytopenia, w biochemii: podwyższone parametry wątrobowe (ALT, ASP, ALP, GLDH, GGT), podwyższone CK

🐰Dlaczego dochodzi do skrętu płata wątroby?
Wątroba królika składa się z 5 płatów: lewego bocznego, lewego przyśrodkowego, prawego, ogoniastego i czworobocznego. Najczęściej skrętowi ulegają płaty zlokalizowane po prawej stronie, czyli płat ogoniasty, rzadziej czworoboczny. Dlaczego dochodzi do skrętu? Nie ma jednoznacznej odpowiedzi, ale są pewne przypuszczenia/hipotezy... Kwestia anatomii, a konkretniej więzadeł wątroby, np. zdarzają się króliki bez więzadła obłego wątroby. Zdarza się też, że płat owija się wokół więzadła łączącego płat ogoniasty z wnęką wątroby. Więzadła lewe są mocniejsze niż prawe, stąd częstsze skręty prawych płatów wątroby. Rozszerzony żołądek może uciskać i mechanicznie spychać płaty wątroby doprowadzając do ich skrętu. Przypuszcza się, że przebyte choroby wątroby mogą wpływać na podatność na skręt. Być może istnieje również predyspozycja rasowa? W mojej praktyce najczęściej skręty miewają króliki ras olbrzymich oraz króliki z klapniętymi uszami.

🐰Co się dzieje, gdy się skręca płat?
W wyniku skrętu dochodzi do zamknięcia odpływu żylnego z danego płata. Krew nadal napływa tętnicami, co powoduje ostre przekrwienie, szybki obrzęk i w konsekwencji martwicę płata. Krew wycieka do jamy brzusznej, prowadząc do wstrząsu hipowolemicznego i śmierci zwierzęcia.

🐰Gdy zdiagnozujemy skręt…
Najważniejsze! STABILIZACJA. Pamiętajcie, to nie sam brak krwi zabija, lecz brak wypełnienia naczyń krwionośnych. Dlatego w przypadku skrętu płata wątroby należy pacjenta nawodnić, założyć wkłucie dożylne i podać kroplówkę dożylną, aby utrzymać ciśnienie i przepływ w układzie krążenia. Kroplówka podskórna w tym przypadku, będzie działała zbyt wolno, a zależy nam na szybkim uzupełnieniu płynów w organizmie.
Zwierzę we wstrząsie jest wychłodzone i niedotlenione – najlepiej stabilizować je w inkubatorze z dostępem do tlenu. Lekarz podaje leki przeciwbólowe i opiaty, aby uspokoić zwierzę i przygotować do operacji. Jeśli to możliwe, przetacza się krew od króliczego dawcy. Im zwierzę bardziej ustabilizowane, tym ma większą szansę na przeżycie operacji.

Gdy zwierzę jest ustabilizowane, wykonuje się LOBEKTOMIĘ – chirurgiczne usunięcie skręconego płata. Często zabiegowi towarzyszy usuwanie niedrożności jelit, a nawet otwarcie żołądka i usunięcie z niego zalegającej treści. W trakcie operacji należy kontynuować nawadnianie i ogrzewanie pacjenta. W niektórych sytuacjach można wykonać autotransfuzję śródoperacyjną – czyli pobrać krew, która wypłynęła do jamy brzucha i przywrócić ją do krążenia.

Po operacji monitorujemy zwierzę z reguły przez 2-3 dni, aż zacznie samodzielnie pobierać pokarm i prawidłowo się wypróżniać. Kontrolujemy oddawany mocz oraz kał. Kontrolujemy parametry krwi, szczególnie poziom czerwonych krwinek.

🐰Jak zapobiec skrętowi płata wątroby?
Niestety, nie ma jednoznacznej odpowiedzi na pytanie, dlaczego dochodzi do skrętu płata wątroby, dlatego trudno skutecznie temu zapobiec. Często jednak towarzyszy mu niedrożność jelit, więc jednym ze sposobów profilaktyki może być zapobieganie właśnie niedrożnościom.
Jeśli u królika pojawiają się takie objawy, jak apatia, brak apetytu czy nieregularne bądź całkowite zatrzymanie wydalania kału, a dodatkowo badania krwi wykazują anemię i podwyższone parametry wątrobowe – warto wziąć pod uwagę skręt płata wątroby jako jedną z możliwych przyczyn. Dalsza diagnostyka powinna uwzględniać ten scenariusz.
Zbagatelizowanie problemu niemal zawsze kończy się tragicznie – większość królików z tą diagnozą umiera bez interwencji. Skręt płata wątroby wcale nie jest rzadkością, dlatego nie należy zwlekać z wizytą u lekarza weterynarii, jeśli stan zwierzęcia zaczyna budzić niepokój. W przypadku tej choroby każda godzina ma znaczenie.

_______________________________________________
Ten tekst z większą ilością zdjęć znajdziesz pod adresem:
https://www.gryzoniowy.pl/post/skretwatroby
Zapraszam na stronę: www.gryzoniowy.pl jest tam sporo tekstów dotyczących gryzoni i zajęczaków 🙂
Będzie mi niezmiernie miło jeśli polubisz i udostępnisz ten tekst.
Dziękuję

ZAWÓD LEKARZA WETERYNARII - MIĘDZY CZŁOWIEKIEM, A ZWIERZĘCIEM, CZYLI TAM, GDZIE BOLI NAJBARDZIEJ.Chcesz zostać lekarzem,...
21/05/2025

ZAWÓD LEKARZA WETERYNARII - MIĘDZY CZŁOWIEKIEM, A ZWIERZĘCIEM, CZYLI TAM, GDZIE BOLI NAJBARDZIEJ.

Chcesz zostać lekarzem, ale nie lubisz ludzi? Idź na weterynarię!

Ciekawe ilu ludzi słyszało taki tekst 😉 Uwierzcie mi, jest nas wielu i wciąż jest to hasło wybrzmiewające w głowach przyszłych lekarzy weterynarii… Myślę, że uczelnie powinny to hasło wykorzystać w kampaniach reklamowych, na dniach otwartych, z małym dopiskiem na dole – reklamacji po dostaniu się na studia nie uznajemy, za zdrowie psychiczne studentów i lekarzy nie odpowiadamy. 😉 Taki czarny żarcik. W każdym razie…
Wybierając te studia myślałam, że to będzie idealne rozwiązanie dla introwertyka kochającego zwierzęta... "Zdecydowanie wolę towarzystwo zwierząt od towarzystwa ludzi. Mam problemy z komunikacją międzyludzką, stresują mnie urzędy, poważne telefony. Zostanę lekarzem weterynarii - dodatkowy bonus: nie będę musiała pracować z ludźmi. A praca ze zwierzętami to spełnienie moich marzeń." Myślałam, nie wiedząc jeszcze, jak bardzo się mylę. Za każdym zwierzęcym pacjentem stoi człowiek, często pełen emocji, obaw i pytań. To z nim muszę współpracować, żeby skutecznie pomóc jego zwierzakowi.

Na początku są studia…

To było mordercze 6 lat mojego życia. Medycyna? No tak, tylko zamiast nauki o jednym człowieku, ja miałam opanować konie, krowy, małe przeżuwacze (kozy i owce), świnie, psy i koty. Proste? Jasne, dopóki nie okazało się, że każde zwierzę różni się od siebie anatomią, fizjologią, chorobami i ich leczeniem. Każde kolejne zajęcia na studiach nie były powtórką tego co było już poznane, a odkrywały nowe, nieznane tajemnice zwierząt. Zajęcia zaczynały się mniej więcej tak: „Pamiętacie, jak wyglądało … (dowolny narząd, choroba, itp.) u konia? No… to u krowy, jest zupełnie inaczej” i tak było praktycznie za każdym razem. Materiałów na zaliczenie przybywało, a ja zastanawiałam się, jak nauczyć się tego wszystkiego naraz i nie pomylić gatunków. Ale nie poddawałam się, przecież jeszcze 5,4,3… lata i będę „WETEM”. Spełnię swoje marzenie, będę pomagać zwierzętom.

Studia skończone – do roboty! Ratować zwierzątka!

Pierwszy dzień stażu i polecenie lekarza „Zadzwoń z wynikami krwi”. Dostałam opisane wyniki krwi, zalecenia dla poszczególnych zwierząt i listę z numerami telefonów do…LUDZI! (Ale jak to? Miałam pracować ze zwierzętami! – wybrzmiewało w mojej głowie.) Byłam przerażona. Pamiętam, jak niosłam ten telefon i stos kartek, szukając najbardziej odległego, cichego i bezpiecznego miejsca w lecznicy, gdzie oblana rumieńcem, z przyspieszoną akcją serca mogłam usiąść i wykonać te rozmowy telefoniczne. Wtedy zrozumiałam coś bardzo ważnego: leczenie zwierząt to nie tylko wiedza medyczna, ale przede wszystkim współpraca z ich opiekunem. To on podejmuje decyzje, podaje leki i musi zrozumieć co dzieje się z jego pupilem. Weterynaria to nie tylko medycyna zwierząt, to także umiejętność tłumaczenia i rozmowy. Właściciele chcą wiedzieć co się dzieje, dlaczego leczenie tyle kosztuje, co będzie dalej i mają do tego prawo. Naszym zadaniem jest nie tylko postawić diagnozę, ale i zbudować zaufanie – tak, by razem pracować nad zdrowiem ich zwierząt.

Jeżeli nie nauczę się rozmowy, umiejętności tłumaczenia to właściciel nie będzie chciał leczyć, nie zrozumie potrzeby regularności w podawaniu leków, nie będzie chciał w pełni zdiagnozować zwierzęcia, a tym samym nie wyleczę go. Tego na studiach niestety nie uczą. Nie ma zajęć z umiejętności przekazywania właścicielom złych informacji, z radzenia sobie z widokiem cierpiących zwierząt, zapłakanych właścicieli i dzieci, albo jak nie złamać się po wylanej fali hejtu w internecie, czy nieprzyjemnych rozmowach z właścicielem. Jak wrócić do domu i spać spokojnie, po wykonaniu kilku eutanazji jednego dnia. Jak przejść do porządku dziennego, gdy zwierzę umiera, a właściciel obrzuca Cię obelgami i wyzwiskami, bo MIAŁAŚ WYLECZYĆ!

Lekarz weterynarii – zawód wysokiego ryzyka

Czy wiesz, że zawód lekarza weterynarii, jest w czołówce, jeśli chodzi o śmierć samobójczą? Dlaczego? Myślę, że wiąże się to z wieloma czynnikami. Zaczynając od początku, czyli od tego kto najczęściej idzie na studia weterynaryjne? Osoba wrażliwa, empatyczna, której nie jest obojętne cierpienie zwierząt. Idzie na studia, bo kocha zwierzęta, chce im pomagać, a później okazuje się, że to nie jest takie proste i często nie można pomóc, nie tylko ze względów medycznych, ale także ze względu na postępowanie właściciela zwierzaka, bo za każdym zwierzęciem stoi człowiek. Pomimo sumienności, zaangażowania, jeżdżenia na liczne szkolenia, spędzania wolnych wieczorów na czytaniu publikacji medycznych, aby być z wiedzą na bieżąco, nie zawsze można pomóc zwierzęciu. Z całą pewnością, nie uda się to, bez ścisłej współpracy z właścicielem zwierzęcia.

Zdarza się, że właściciele oczekują gwarancji, jakby leczenie miało zawsze jednoznaczny efekt. Rozumiem te emocje, bo kiedy chodzi o ukochanego pupila, każdy chce natychmiastowej poprawy, ale medycyna to proces, a każdy organizm reaguje inaczej. Dlatego tak ważna jest współpraca, cierpliwość i wzajemne zaufanie.

Kolejny czynnik, to chyba zarobki. (ale przecież wizyty taaaakie drogie!?) Tylko, żeby lekarz mógł leczyć to musi mieć sprzęt, a ten nie jest tani. Musi kupić leki, które czasem przekraczają cenę usług i właściciel nie wie, że za usługę zapłacił np. 100zł, a za leki, eksplorację sprzętu itp. zapłacił 250zł. Od sumy usług odejmij jeszcze rachunki za prąd, wodę, wynajem lokalu.

Lekarz musi być ciągle na czasie, jeździć na szkolenia… Koszty konferencji to koszt od kilkuset do kilku tysięcy złotych. Kursy kosztują kilka-kilkanaście tysięcy złotych. Specjalizacja to kolejny koszt kilkunastu tysięcy… Do tego transport, nocleg, wyżywienie.

Wypalenie zawodowe

No dobra, ale człowiek w końcu nabiera praktyki, coraz lepiej sobie radzi z komunikacją z klientem i ogólnie ma wrażenie, że jest dobrze. Do czasu kolejnego niespodziewanego incydentu… A życie takich sytuacji nie oszczędza. Przychodzi zwierzę w stanie agonalnym, umiera, właściciel nie widzi innego wytłumaczenia, jak zwalenie winy na lekarza. Właściciel przecież „zrobił wszystko” – przyszedł do lecznicy (nie ważne, że zwierzę chorowało od dawna, a on przyszedł, jak już było zimne), a TY MU NIE POMOGŁEŚ, TO TWOJA WINA. Właściciel wpada we wściekłość. Wiecie, że jest sporo lekarzy, którzy dostają pogróżki, są latami hejtowani i zastraszani przez właścicieli zwierząt, którym nie byli w stanie pomóc? Czasem chyba lepiej mieć sprawę w sądzie i ją rozwiązać - zakończyć, niż walczyć z prześladowaniem przez właściciela na własną rękę i żyć w strachu, co człowiek może nam zrobić.

Każdy młody lekarz przechodzi przez pewne etapy w swojej pracy. Na początku staż, czas nauki i zdobywania doświadczenia. Gdzieś tak po 1,5-2 latach zaczyna czuć, że już umie i czuje, że zaczyna sobie świetnie radzić. Wpada w pewnego rodzaju samozachwyt i poczucie, że jest się no prawie bogiem, ale ten stan dość szybko mija 😉 Jakoś po 3 roku pracy w zawodzie przychodzi czas, który chyba nigdy już nie mija – poczucie, że nigdy nie będziemy doskonali, że nigdy nie będziemy wiedzieć wszystkiego, że tak bardzo możemy się mylić. I każdy do tego podchodzi inaczej, jakoś sobie z tym radzi, albo sobie nie radzi… i to poczucie zaczyna narastać, z każdym nietypowym pacjentem, z każdą śmiercią mimo prawidłowego leczenia. Zaczynasz wątpić w swoje umiejętności, w swoją wiedzę. Wypalasz się zawodowo i nie wiesz co właściwie masz robić w swoim życiu, żeby było lepiej.

Oswajasz się ze śmiercią. Śmierć skraca ból i cierpienie. Czujesz ulgę, jak możesz w ten sposób pomóc zwierzęciu, widząc w jakim jest stanie i jak bardzo cierpi. Zaczynasz uważać, że śmierć jest idealnym rozwiązaniem wszystkiego. No właśnie…

Czy powinnam zostać lekarzem weterynarii?

Ale wracając do tematu. Każdy przyszły lekarz weterynarii musi sobie to wszystko przemyśleć, czy chce się całe życie uczyć i poszerzać swoją wiedzę z zakresu medycyny zwierząt? Czy chce wychodzić z pracy i nadal w głowie analizować przypadki, myśleć o pacjentach? Czy chce współpracować z właścicielami, czasami się na nich denerwować, czasami się na nich zawodzić, a czasami powtarzać 6x jedno i to samo tylko innymi słowami, bo klient nie rozumie. Czy chce patrzeć na cierpienie zwierząt? Brać na siebie odpowiedzialność za rozpisane leczenie? I czy będzie potrafił odebrać zwierzęciu życie, gdy nic nie będzie w stanie dla niego już więcej zrobić, aby żyło godnie? A potem wrócić do domu żyć normalnie i zdrowo.

Czy wiedząc to wszystko, wybrałabym zawód lekarza weterynarii? Hmm mając 18 lat nie wiem, czy bym się na to zdecydowała. Nie wiem, czy umiałabym uwierzyć, że będę w stanie przełamać tak wiele swoich barier i blokad. Teraz, jak jestem w trakcie tej drogi, wiem, że to idealny zawód dla mnie i czuję, że z każdym pacjentem i trudnym przypadkiem jestem coraz silniejsza. Mimo ogromu wyzwań, widok zdrowiejącego pacjenta i radość jego opiekuna to coś, czego nie da się porównać z niczym innym. To zawód pełen emocji, odpowiedzialności i nauki, ale też niesamowitego sensu.



https://www.gryzoniowy.pl/post/weterynaria

Adres

Admiralska 10
Bielsko-Biała
43-300

Strona Internetowa

Ostrzeżenia

Bądź na bieżąco i daj nam wysłać e-mail, gdy Gryzoniowy Zawrót Głowy - lek. wet. Justyna Frańczak umieści wiadomości i promocje. Twój adres e-mail nie zostanie wykorzystany do żadnego innego celu i możesz zrezygnować z subskrypcji w dowolnym momencie.

Skontaktuj Się Z Firmę

Wyślij wiadomość do Gryzoniowy Zawrót Głowy - lek. wet. Justyna Frańczak:

Udostępnij

Kategoria