
25/08/2025
Dawno nie było updatu o Beni, więc oto jest - u źródła, bo już od miesiąca Benia przebywa u Kocibehawioryzm.pl na "tymczasie" a raczej "szpitalu". Jesteśmy aktualnie na kolejnym już antybiotyku, ale Benia, mimo świetnego humoru i chęci do miziania, wciąż nie je samodzielnie.
Za nami już największe koszta weterynaryjne, a przynajmniej tak nam się wydaje, ale zostały kosztowne zakupy kocich nutridrinków i preparatów typu Recovery.
Póki nie poddaje się Benia, to nie poddajemy się też my, więc prosimy o niepuszczanie w dalszym ciągu kciuków - nie tracimy jeszcze nadziei, że w końcu odpali się z samodzielnym jedzeniem...
Zbieram się do tego posta od bardzo dawna, więc postaram się po prostu skupić na faktach, bo tak chyba będzie najłatwiej.
Przed Wami Benia - kilkuletnia kotka z gliwickich działek, o którą walczymy od połowy lipca razem z Fundacja KOCIOłek Społeczny .
Benia już kiedyś u nas była, na kastrację, ale niestety okazała się wtedy kotem bardzo dzikim - musiała więc wrócić pod opiekę swojej karmicielki, która dbała o nią naprawdę wspaniale. Niestety - latem tego roku Benia zachorowała na koci katar, prawdopodobnie powikłany innymi zakażeniami. W wyniku choroby nie tylko straciła oko, ale też przestała jeść. Jej nozdrza obumarły w środku a obszar nosogardła zaatakowała parszywa infekcja będąca efektem jednoczesnego zakażenia gronkowcem, drożdżakami i bakteriami beztlenowymi. Kotka miała wykonany szereg badań, w tym dwie endoskopię, badania krwi i szczegółowe posiewy. Podczas leczenia bardzo otworzyła się na ludzi, zaufała nam i stała się bardzo przyjazna - mruczy, ugniata i barankuje, szuka kontaktu z człowiekiem. Niestety - nadal sama nie je, wymaga podawania preparatów odżywczych i wciąż dostaje specjalistyczne leki. A przy tym wszystkim bardzo chce żyć - ma w sobie siłę, którą widać każdego dnia w jej zdrowym oku.
Benia już nigdy nie wróci na działki. Dała szansę nam, więc teraz nie możemy jej zawieźć. Kicia przebywa w moim domu tymczasowym od 25.07. Jeśli możesz - pomóż nam (mnie i fundacji) w walce o jej powrót do zdrowia. Bo skoro ona walczy to my nie możemy się poddać...
Link do zbiórki znajdziesz w pierwszym komentarzu pod postem (Lala ze zbiórki jest już wyleczona i wróciła na działki, bo niestety nie pozwoliła się zsocjalizować :( ). Za każdy grosz z serca dziękujemy!